Prawie 90 lat na karku, soundtracki do 500 filmów, 70 milionów sprzedanych płyt! Jedna żona, czworo dzieci i niezliczone rzesze fanów.
Ennio Morricone urodził się 10 listopada 1928 roku w Rzymie. Jego ojciec był trębaczem, a matka na głowie miała głównie opiekę nad pięciorgiem dzieci, spośród których Ennio był najstarszy. Od małego uczono go w domu czytać nuty i grać na kilku instrumentach. Zaczął komponować w wieku 6 lat!
Dwunastoletni (sic!) Ennio rozpoczął naukę w Akademii Muzycznej św. Cecylii w Rzymie. Konserwatorium to powstało w 1585 roku. Związani byli z nim m.in. Corelli, obaj Scarlatti, Paganini czy Liszt, a królowa brytyjska Wiktoria była jego honorowym członkiem. Podobno Morricone nie potrzebował nawet roku, żeby przerobić czteroletni program kursu harmonii w Akademii. W 1946 roku ukończył studia w klasie trąbki, w 1952 roku w klasie instrumentacji, a już w 1954 roku miał dyplom również z kompozycji.
Młody muzyk pracował jako ghostwriter – komponował utwory, które firmowane były nazwiskami popularnych wówczas autorów muzyki filmowej. Pracował też pod pseudonimami Dan Savio i Leo Nicholas.
W 1950 roku poznał Marię Travia, z którą ożenił się 6 lat później i – aby utrzymać rodzinę – imał się różnych zajęć. Pracował w radiu czy w zespole jazzowym jako trębacz. Komponował dla piosenkarzy lubujących się w przeróżnych rodzajach muzyki – jednym z jego zleceniodawców był chociażby Paul Anka.
Tak jak widząc Martina Scorsese, od razu rozglądamy się za Leonardo diCaprio (dawniej ulubieńcem reżysera był Robert De Niro) czy w filmie Davida O. Russella musimy się spodziewać Jennifer Lawrance i Bradleya Coopera – tak nieodłącznym elementem najlepszych filmów Sergio Leone jest muzyka Ennio Morricone. Będący równolatkami artyści, poznali się w rzymskiej szkole podstawowej, kiedy mieli po 8 lat.
Filmy, przy których razem pracowali: „Za garść dolarów”, „Za kilka dolarów więcej”, „Dobry, zły i brzydki”, „Pewnego razu na Dzikim Zachodzie”, „Garść dynamitu”, „Un genio, due compari, un pollo”, „Dawno temu w Ameryce”.
Morricone uwielbiali też tacy wybitni reżyserzy jak Pier Paolo Pasolini (współpraca – m.in. „Opowieści kanterberyjskie”, „Kwiat tysiąca i jednej nocy” i „Solo, czyli 120 dni Sodomy”) czy Giuseppe Tornatore (m.in. „Cinema Paradiso” i „Koneser”).
Niejednokrotnie jego talent zapragnęli wykorzystać też Brian De Palma (m.in. „Nietykalni”) i Quentin Tarantino („Bękarty wojny” i „Nienawistna ósemka”).
„Wiek XX”, „Coś”, „Misja”, „Stan łaski”, „Na linii ognia”, „W sieci”, „Upiór w operze”, „Król Lew 3: Hukana Matata”, „Muły siostry Sary”, „Karol – człowiek, który został papieżem”, „Snajper” – można by wymieniać bez końca.
Ennio Morricone jest obsypywany nagrodami wszelkiego rodzaju. Nie ominęła go nawet nominacja do Złotej Maliny! Kilkukrotnie nominowany do Oscara – wygrał dopiero w 2016 roku. W 2007 roku otrzymał honorowego Oscara Specjalnego.