Dziewczyna we mgle to wiele filmowych opowieści upchniętych w jednej fabule. Historia, która wielokrotnie mogłaby się zakończyć i pozostawić widza w pełni usatysfakcjonowanego. Powolne opowiadanie o zbrodni i manipulowaniu mediami wymyka się od szablonowego kina kryminalnego, ale Donato Carrisi nie wierzy w inteligencję widza – dopowiada, opisuje i dosadnie przedstawia rozwiązania, by finalnie zagwarantować niespodziewany, ale nieco nachalny twist. I choć całość zasługuje na uwagę przez wyrywanie się przewidywalnym rozwiązaniom, trudno nie poddać się sennej atmosferze dusznego włoskiego przedmieścia.
Intrygująca kryminalna układanka
Młoda dziewczyna wychodzi wieczorem z domu. Ma iść na spotkanie bractwa religijnego, ale znika bez śladu. Zżyta społeczność nabiera wody w usta, nikt nic nie widział, nikt nic nie słyszał. Podejrzanym staje się przybysz z zewnątrz – nauczyciel z miejscowego liceum. Zbrodniarz czy ofiara medialnej i policyjnej nagonki? Carrisi początkowo wodzi widzów za nos. Rozgrywa prawdziwy spektakl kreowania newsów i niczym główny śledczy – inspektor Vogel (Toni Servillo) – podrzuca nam sprzeczne bądź zbędne informacje. Mózg pracuje na zwiększonych obrotach, z fragmentów układanki chce złożyć całość. I wszystko idzie pięknie do czasu, aż zagadka przestaje być zagadką. W retrospekcji dowiadujemy się o mordercy i jego pobudkach i o ile sama koncepcja zbrodni z premedytacją w celu osiągnięcia własnych założeń brzmi niezwykle dobrze, przeciągnięcie historii nieco dalej – z odwołaniem do seryjnego zabójcy – staje się już zbyt wydumane i na siłę.
Duszne włoskie miasteczko nie przypomina wakacyjnego kurortu
Umiejętne budowanie atmosfery, rozrzucanie tropów i bawienie się plamami dźwiękowymi to niekwestionowane atuty Dziewczyny we mgle. Zimowe Włochy nie przypominają przyjaznego kurortu, a małe miasteczko zostaje spowite mgłą. Mleczna powłoka otacza zanurzonych w półśnie ludzi, którzy podążają za opinią publiczną i mediami tak, jak te im zagrają. Carrisi ciekawie konstruuje przedstawiany przez siebie świat – początkowo akcentuje religijne aspekty, by porzucić je na rzecz medialnej nagonki i fenomenalnego dyrygowania dziennikarzy przez inspektora Vogela. Toni Servillo staje się demonicznym władcą dusz, który z ogromną wprawą potrafi manipulować mediami, by osiągnąć własne – dwuznaczne – cele.
Fake news bronią w rękach policji
Dziewczyna we mgle sporo mówi o ego, poszukiwaniu poklasku i złu, któremu trudno się oprzeć. Zagłębia się w procesy manipulacji i sama manipuluje widzami. Sprawnie porusza się w gatunkowych schematach i próbuje je budować na nowo, wyrywając się konwencjonalnemu opowiadaniu. Szkoda tylko, że robi to w ślamazarnym tempie, potykając się o własne zawiłości. Carrisiemu nie udało się uniknąć błędów, a powoli odkrywane twisty po pierwotnym zaskoczeniu, przynoszą rozczarowanie. W tej jednej filmowej opowieści znalazło się zbyt wiele wątków, które doskonale mogłyby funkcjonować oddzielnie.
Donato Carrisi jest autorem książki, na której podstawie sam napisał scenariusz i wyreżyserował film. Przedstawiona historia zapewne idealnie funkcjonuje na kartach papieru, lecz gorzej sprawdza się w obrazowej materii, kiedy powinna się liczyć duszna atmosfera i skuteczne wyciąganie esencji prowadzonych wątków. Twórcy Dziewczyny we mgle zabrakło nieco dystansu, by intrygującą powieść przenieść na ekran. Ogromny potencjał nie został w pełni wykorzystany, choć wciąż jest to ciekawa próba wyjścia poza utarte szlaki.