– daję 8 łapek!

Romans, kryminał, dramat psychologiczny, komedia obyczajowa?

Kadr z filmu „Dusza i ciało”.

Zwycięzca Berlinale 2017 jest niewątpliwie obrazem nietypowym, ale tym bardziej godnym zainteresowania.





Otwarcie filmu do złudzenia przypomina „Pokot” Agnieszki Holland. Wszechobecna biel śniegu, gołe gałęzie drzew, niemalże odczuwalny mróz. Cisza i spokój – paradoksalnie budzące niepokój.

Jeleń widoczny na ekranie od początku wydaje się być bohaterem filmu. To nie przypadek, że tak długo się mu przypatrujemy. W jego oczach odbija się coś na kształt oczekiwania, jakby roszczenia. Zwierzę musi odegrać w produkcji znaczącą rolę.

Kadr z filmu „Dusza i ciało”.

Endre (Géza Morcsányi) i Jenő (Zoltán Schneider) wspólnie zarządzają renomowanym zakładem przemysłowym. Twórcy filmu zapraszają nas na spacer po rzeźni, dzięki czemu widzimy wszystko. Wszystko. Ogłuszane i zabijane krowy, rozbiór tusz i wykrawanie mięsa.

Nie ma tu miejsca na cenzurę. Krew i łamane kości. Nie tylko naturalistycznie, ale i dokumentalnie. Filmowcy nie odtwarzali prawdziwych zjawisk, a rzeczywiście znaleźli się z kamerą pośród krzątaniny w zwyczajny dzień pracy zakładu. Podczas seansu już w czasie pierwszego kwadransa z sali kinowej wyszło 8 osób.

Kadr z filmu „Dusza i ciało”.

Zaskoczę Was, ale wbrew pozorom „Dusza i ciało” jest filmem o miłości.





Kontrolerka jakości pracująca przy przedsiębiorstwie Endre i Jenő udała się na zwolnienie, a na jej miejsce przysłano drobną i cichą Márię (Alexandra Borbély). Kobieta zachowuje dystans względem współpracowników. Nie kontaktuje się z nikim w godzinach pracy, a przerwy obiadowe spędza przy stoliku samotnie. Spełzają na niczym usilne próby Endre ocieplenia relacji z nieśmiałą blondynką.

Ponadto Mária jest bardzo skrupulatna i bezkompromisowa. Obniża klasę wysokiej jakości wołowiny ze względu na trzymilimetrowe przekroczenie dopuszczalnej ilości tłuszczu. Pracuje w skupieniu i nie pozwala sobie na dołączenie do personelu podczas przerwy kawowej.

Kadr z filmu „Dusza i ciało”.

Któregoś ranka dyrektorzy odkrywają, że z zakładu został skradziony środek wzmagający popęd płciowy u bydła. Policja – nie mogąc zidentyfikować sprawcy włamania do szafki z lekami – zaleca przyspieszenie cyklicznych testów psychologicznych pracowników. Funkcjonariusze wskazują lekarza, który na podstawie przeprowadzanych wywiadów może wyłonić potencjalnego oskarżonego.

Jedno z pytań zawartych w kwestionariuszu dotyczy ostatniego snu. Endre opowiada o zimowym lesie i potoku, z którego pił zimną wodę. W śnie tym był jeleniem. Mária – jako łania – w swoim śnie była w tym samym miejscu.

Pani psycholog podejrzewa, że para pracowników żartuje sobie z niej, opowiadając ten sam zmyślony sen. Kiedy konfrontuje ich nagrane uprzednio relacje, zaintrygowani Mária i Endre zaczynają codziennie porównywać swoje sny. Okazuje się, że co noc się w nich spotykają.

Kadr z filmu „Dusza i ciało”.

„Dusza i ciało” stanowi fascynującą hybrydę. Od naturalistycznego widoku bydlęcej krwi przechodzimy do malowniczych krajobrazów sennych. Dramat społeczny miesza się romansem, a twór na kształt zimnego dokumentu zamienia się w tajemniczą baśń. Oniryzm i subtelność pośród brutalności i wulgarności.

Enyedi raz po raz puszcza oko do widza. Nic nie jest tu oczywiste i prostacko przewidywalne. W pozornie schematycznej historii kryje się wiele niuansów, prowokujących przemyślenia. Zadajemy sobie proste pytania, za którymi mogą się kryć złożone i wieloznaczne odpowiedzi.

Romansu w rzeźni jeszcze nie widziałam – ten z pewnością zapamiętam na długo.


Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!

[R-slider id=”2″]

About the Author

Radiowiec, prawnik, podróżnik. Niekoniecznie w takiej kolejności. Nade wszystko: kinomaniak.

Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply