Michel Franco nie próżnuje i, po amerykańskim debiucie sprzed dwóch lat, wraca z kolejną produkcją z Jessicą Chastain w roli głównej. “Dreams” to opowieść o imigrantach, toksycznej relacji i przepaściach między ludźmi, których nic nie zdoła zasypać. 

Dreams: Złamane marzenia

Fernando (Isaac Hernández) to młody chłopak, który marzy o karierze w balecie w Stanach Zjednoczonych. Jednak Ameryka nie czeka na niego z otwartymi ramionami. Przed laty został deportowany z Nowego Jorku, ale wraca jak bumerang w pogoni za marzeniami. W transporcie z innymi zdesperowanymi imigrantami przekracza granicę. Gdy dociera do San Francisco, swoje kroki kieruje do luksusowego mieszkania. Jego właścicielką jest Jennifer (Jessica Chastain), przedstawicielka jednej z najbogatszych rodzin w mieście. Z młodym tancerzem od lat łączy ją płomienny romans. 

To relacja, którą trudno sklasyfikować. Czy to miłość? A może wzajemne wykorzystywanie? Jennifer pożąda jego młodego ciała. W zamian oferuje obietnicę lepszego życia. Życia w cieniu. Jako znana filantropka nie może i nie chce pokazywać się publicznie z młodym kochankiem. Stworzyła sobie idealną rzeczywistość w Meksyku, gdzie jej miłość nie jest zakazana. Fernando z kolei widzi w tej relacji szansę na zbudowanie życia i kariery w Ameryce. Związek oparty na tajemnicach, niedopowiedzeniach i wzajemnych oczekiwaniach szybko wpadnie w spiralę złości i narastającej przemocy. 

Przeczytaj także: Koln 75

Michel Franco pokazuje ogromne nierówności społeczne. Mówi o kryzysie migracyjnym. Wszystko ubiera w równych niebezpiecznego romansu, który może doprowadzić tylko do brutalnego finału. Jego film staje się mocno polityczny w dobie kryzysu migracyjnego i zmian związanych z nową władzą w USA. Nie sposób nie odczytywać tego filmu jako smutną obserwację rzeczywistości – Ameryka to kraj złamanych marzeń, który dla nielicznych może być krainą miodem i mlekiem płynącą.

„Dreams” to też poruszający romans. Jennifer i Fernando tworzą toksyczną relację, w której pożądanie miesza się z przemocą. O ile on ma jasny cel przed sobą, ona zdaje się czasami wyrachowana modliszką, czasami zrozpaczoną kochanką, ale przede wszystkim samotną kobietą. W “Dreams” z ciekawością śledzi się rozwój ich związku. Sprośne rozmowy przyprawiają o ciarki żenady, zwierzęce pożądanie wydaje się zabawne, a wzajemne uzależnienie bywa przerażające. Chastain tworzy wielowymiarową postać, której altruizm nie jest w stanie przysłonić egoistycznego zadęcia wychowanej w bogactwie kobiety. Wydaje jej się, że ma władzę i kontrolę nad wszystkim, ale w ułamku sekundy wszystko może się dla niej zmienić.

Michel Franco świetnie potrafi przyglądać się ludzkim słabościom. Umieszcza je w szerszym kontekście, tworząc metaforyczną opowieść o amerykańsko-meksykańskich relacjach. „Dreams” potrafią wzbudzać skrajne emocje. Nie zawsze są idealne, ale przez to prowokują do dyskusji. Meksykański reżyser nadal jest w formie, a jego kino zachwyca, irytuje i porusza.

daję 6 łapek!

Related Posts

Niewinne oczy dziecka spoglądają na widzów z ekranu. Chwila spokoju natychmiast zmienia się w akt...

Mroczna baśń “Królowa Śniegu” posłużyła Lucile Hadžihalilović za inspirację do stworzenia “The Ice...

Gdy stawiasz wszystko na jedną kartę, co może pójść nie tak? Wiele! Vera Brandes ma 16 lat i już...

Leave a Reply