Dom z papieru  okazał się sporym sukcesem. Prosta koncepcja napadu na mennicę, zamknięcie przestępców na kilka dni z zakładnikami i przystojny mózg operacji doskonale funkcjonowało w sferze cliffhangerów i charyzmatycznych osobowości. Po 1. sezonie chciało się oglądać więcej i więcej. I choć drugi trzymał równie wysoki poziom, można było wyczuć odcinanie kuponów i wykorzystywanie dobrze sprawdzonych schematów. 3. seria zapowiada się jako powtórka z rozrywki, z tym że bohaterowie mają utrudnione zadanie, włamując się do Banku Hiszpanii, by ukraść 90 ton złota, ale przede wszystkim uratować aresztowanego Rio (Miguel Herrán).

Dom z papieru: Napad z ideologią

Jak mogliśmy się spodziewać sielanka nie trwa długo. Super włamywacze dzielą się na dwójki i ruszają w świat, by wieść beztroskie życie, wykorzystując wydrukowane w mennicy pieniądze. Jednak codzienność bez celu i adrenaliny nie wszystkim odpowiada, co prowadzi do wpadki Rio. Zakochana Tokio (Úrsula Corberó) nie pozwoli na to, by chłopak był torturowany i przesłuchiwany przez policję, dlatego o pomoc zwraca się do Profesora (Álvaro Morte). Ten zbiera cały zespół i przygotowuje kolejny napad. Tym razem poprzeczka jest zawieszona dużo wyżej, ale jak dobrze wiemy tej ekipie nie straszne są wyzwania. Potężny budynek, o wiele więcej zakładników i skomplikowany sejf, który w kilka minut wypełnia się wodą. 

Ekipa wzbogacona o nowe twarze wkracza do Banku Hiszpanii, a całą akcją z zewnątrz dowodzi Profesor z Raquel (Itziar Ituño). I tak naprawdę chce się zakrzyknąć: ale to już było! Oprócz tego, że całość akcji okupiona jest dużo większym ryzykiem, włamywacz działają zgodnie ze znanymi nam schematami. Wiadomo, że Profesor będzie wodził za nos policję, przewidując i wyprzedzając ich kroki. Kontrolowany chaos będzie dawał im potrzebny czas, a dynamika relacji między postaciami stanie się głównym napędem akcji. Wszystko to już było, dlatego twórcy starają się nadać działaniom grupy jakiś większy i istotniejszy cel – teraz nie tyle chodzi o pieniądze, co społeczny manifest. 

Dom z papieru nadal utrzymuje poziom, trudno z pełnym przekonaniem zarzucić mu błędy i potknięcia, ale z powodzeniem można punktować wtórność. Momentami robi się zbyt łzawo i sentymentalnie, a relacje między bohaterami niebezpiecznie skręcają na tory telenoweli. Zobaczymy, jak twórcy rozegrają pozostałe odcinki. Mam nadzieję, że będzie więcej napięcia, niepewności niż dramatów miłosnych. 

Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply