Zmarnowany potencjał – tyle przychodzi do głowy po seansie Dom Gucci. Ridley Scott w modowej epopei opowiada o wszystkim i tak naprawdę nie skupia się na niczym. Brak mu zdecydowania, umiejętności skupienia uwagi i skutecznej wyciągnięcia z rodzinnych relacji tego, co najciekawsze. To poprawna produkcja, która tylko coś nakreśla, lekko zaznacza różne tematy i przebiega przez życie swoich bohaterów.
Przeczytaj także: Spencer
Maurizio Gucci (Adam Driver) wchodzi do jednego z mediolańskich budynków, kiedy padają strzały. Napastnicy uciekają, zostawiając go na marmurowych schodach. Tak kończy się życie mężczyzny, prawnika, męża, ojca i członka słynnej rodziny Guccich. Odpowiedzialną za jego śmierć jest Patrizia Reggiani (Lady Gaga) – zdradzona i porzucona żona z wielkimi ambicjami, która nie zamierzała ze spokojem patrzeć, jak traci wszystko, o co tak uparcie walczyła. To na niej Ridley Scott skupia swoją uwagę. Przygląda się jej z ciekawością i przez nią opowiada o legendzie rodziny, która zbudowała imperium.
Patrizia i Maurizio poznali się na imprezie. Przebojowa i zdecydowana dziewczyna zdecydowała się zawalczyć o nieśmiałego przyszłego prawnika o słynnym nazwisku. Nie wszystkim spodobało się to, że Gucci brata się z klasą średnią. Ich związek został wystawiony na wielką próbę, a Maurizio wydziedziczony przez ojca trafił do domu Reggianich i ich firmy transportowej. Jednak ambicje jego małżonki sięgały dużo wyżej. Gdy na horyzoncie pojawił się stryjek, Aldo (Al Pacino), upatrujący w młodzieńcu przyszłego kierownika firmy, Patrizia postanawia skorzystać z okazji. Scott pokazuje dynamikę rodzinnych relacji, rozmowy między wierszami i przekleństwo noszonego nazwiska.
Przeczytaj także: McQueen
Młodzi Gucci z niebytu coraz wyżej pną się po szczeblach finansowej drabiny. Zdecydowanie wchodzą do firmy i rozprawiają się ze wszystkimi, którzy cieniem kładą się na sławie ich nazwiska. Nie trzeba uważnie się przyglądać, by dostrzec, kto ma władzę w tym małżeństwie i skutecznie rozdaje karty. Lady Gaga i Adam Driver tworzą dynamiczny związek, punktując jego drogę od miłości do nienawiści. Ich relacja wygląda świetnie na dużym ekranie, a aktorzy udowadniają, że mają niebywałą umiejętność wyłapywania niuansów charakterów swoich bohaterów. Lady Gaga pokazuje, że Narodziny gwiazdy nie były jednorazowym popisem, a jej emocjonalna wrażliwość doskonale pozwala na wcielanie się w skomplikowane postaci. Niesie w sobie niesamowitą energię i lekkość, a zarazem mrok i pewną desperację.
Dom Gucci stoi dobrym aktorstwem. Włoskie akcenty nie rażą, energia postaci napędza fabułę, a Al Pacino rozpływa się w swojej postaci. Wszystko zdaje się być na swoim miejscu, a jednak film Scotta nie zachwyca. Brytyjski reżyser tworzy monumentalny obrazek, któremu chce dodać lekkości za sprawą sprawnie stworzonego soundtracku i chwytliwych tekstów. Skupia się na poszczególnych elementach z życia swoich bohaterów, odklepuje kolejne wydarzenia, ale brak mu odwagi, by stawiać diagnozy i pytania. Jest trochę o rodzinie, zaprzepaszczonych marzeniach, zerwanych więzach i wielkich pieniądzach. Znajdzie się też miejsce na miłość, zazdrość i wielkie ambicje. Ta opowieść aż kipi od emocji, rozrywających serce dylematów i konfliktu na linii przeszłość-przyszłość. Scott nie jest nimi jednak zainteresowany, skupiając się w pełni na prostym przebiegu narracji.
Przeczytaj także: Narodziny gwiazdy
Ten film jest jak piękne pudełko o pustym wnętrzu. Z radością można przyglądać się jego zdobieniom (aktorom, muzyce czy zdjęciom), ale brak w nim niespodzianek czy intelektualnych zaskoczeń. Dom Gucci rekonstruuje historię, ale nie dodaje do niej żadnego komentarza. Opowiada, ale niczym nie prowokuje. Największą bolączką tego filmu jest nijakość, choć oczekiwałoby się emocjonalnej przejażdżki i modowych zachwytów.
daję 6 łapek!