Wieje pustką i chłodem. Włoskie miasteczko nicości i beznadziei. Z nadzieją czekasz, że gdzieś przez porzucony plac zabaw i rozpadającą się drogę wiatr przesunie samotny i porzucony krzak. W świecie Dogmana słońce wychodzi okazjonalnie, ludzie grają w karty i piją alkohol, upajając się dniem co dziennym. Nic na nich nie czeka. Jedynie potworny bandzior, któremu chcieliby stawić czoła, ale sterroryzowanym brak precyzyjnego pomysłu. W świecie Matteo Garrone jest nieco groteski wobec chorej potrzebny bycia akceptowanym przez wszystkich i wyuczonej bezradności w kryzysowych sytuacjach. To powolny rozpad nadziei na to, że jutro będzie lepiej.
Dogmanjest skromnym obrazem, bolesnego realizmu. Marcello (Marcello Fonte) z nieidealną twarzą i przerażonymi oczami zmaga się z rzeczywistością, starając się być fair wobec wszystkich. Jest weterynarzem z powołania, kocha zwierzęta i w opiekę nad nimi wkłada całe serce. Potrafi ujarzmić największe – wyglądające niesamowicie groźnie – bydlę, by po zakończeniu pracy zamieniać się w ciepłego ojca i kumpla do spotkania i pogrania w piłkę. Pech chce, że poza legalną pracą ze zwierzętami, Marcello trudni się sprzedażą kokainy. Wierny klient, Simone (Edoardo Pesce), to typ spod ciemnej gwiazdy – na niepowodzenie reaguje agresją, nieustannie naspeedowany nie kontroluje swoich odruchów, narażając się lokalnej społeczności. Marcello nie potrafi odmawiać jego „prośbom” i sam wpędza się w coraz większe tarapaty.
Garrone eksploruje temat biernej ofiary. Wyuczona bezradność i brak asertywności wpycha Marcello w kręgi piekielne, gdzie znikąd nie może oczekiwać pomocy. Dogman pokazuje jak powoli rodzi się chęć zemsty, siła walki o swoje, a powolny dramat społeczny przeradza się w żądny krwi thriller. Brutalność eksploduje. I chciałoby się rzec, że w końcu ofiara zyskała siłę, by wymierzyć sprawiedliwość za wszystkie swoje krzywdy, Garrone obiera jednak nieco inny kierunek. Marcello dokonując aktu zemsty, potrzebuje akceptacji otoczenia. Bycie lubianym jest jego najwyższym priorytetem, więc akt przemocy staje się tylko chwilowym katharsis.
Dogman zachwyca specyficznym klimatem napięcia i beznadziei. Wszystko dzięki ponurej aurze miasteczka i pasywności przedstawianych bohaterów. Nikt nie chce wziąć sprawy w swoje ręce, nikt nie jest gotowy stawić czoła oprawcy. Obojętność na dobre zagościła w obrazie włoskiego twórcy. To kino dosadne i bolesne odzwierciedlone w smutnych oczach genialnego Marcello Fonte.