– daję 8 łapek!

Związek Radziecki i jego polityczny terror podczas rządów Stalina daleki jest od śmiechu. Ludzie giną, a przeciwnicy rządu znikają w tajemniczych okolicznościach. Towarzysze z najbliższego otoczenia Przywódcy drżą ze strachu przed jego gniewem. Jego śmierć przynosi mnóstwo trudnych decyzji i skomplikowanych rozwiązań. Co się działo z ogromnych gabinetach, kiedy cały naród rozpaczał po utracie Wodza? 

Death of Stalin

Death of Stalin

Armando Iannucci jest niczym szaleniec, który postanowił dopisać kilka naprawdę soczystych żartów na kartach najnowszej historii. Z wprawnym piórem i lekkim humorem niczym z programów Monty Pythona przedstawia karykaturalne postaci walczące o względy Stalina (Adrian McLoughlin), a po jego śmierci o stanowiska. Malenkow (Jeffrey Tambor) jest niczym przerażona marionetka, która znalazła się w sytuacji bez wyjścia i chce tylko bezpiecznie ją przetrwać. Beria (Simon Russell Beale) to rozszalały buldog trudny do zatrzymania w swoim zapamiętaniu i kreatywnych rozwiązaniach. Chruszczow (Steve Buscemi) jawi się jako sprytny manipulator. Aktorzy szarżują, rzucają sprawnie napisanym tekstem i sprawnie bawią komizmem sytuacyjnym.

To perfekcyjna satyra polityczna, która wbrew pozorom zaskakuje wiarygodnością i absurdem funkcjonowania komunistycznego państwa. Kiedy Stalin chory, po udarze, leży na dywanie w swoim gabinecie, żaden ruch nie może być podjęty bez jednogłośnej decyzji członków rządu. To jeden z wielu problemów, który dotyka kraj w obliczu kryzysu. Zabawna staje się sytuacja, gdy w całym Związku Radzieckim nie można znaleźć dobrego lekarza gotowego pomóc Stalinowi – wszyscy zostali wysłani do gułagu albo zamordowani. Rządowe marionetki zaczynają się prześcigać w pomysłach, a po śmierci dyktatora rozpoczynają walkę o władzę.

Death of Stalin

Death of Stalin

Death of Stalin to parada barwnych osobowości, która obnaża zwierzęce instynkty rządzące człowiekiem nawet na najwyższym stanowisku. Władz odbiera zmysły, strach doprowadza do szaleństwa a brak ograniczeń pozwala na niebanalne pomysły. Iannucci zgotował ostrą czarną komedię. Z początku humor przychodzi lekką ręką, sprawnie rozładowuje napięcie, aby ostatecznie zamienić się w nieco gorzką lekcję historii. Maestria filmowego budowania napięcia, które jest niczym bomba zegarowa. Wybuch prowadzi do śmiechu, ale i bolesnych wniosków. Niby absurdalnie, a tak bardzo prawdziwie.

 

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply