Ennio Morricone jest kompozytorem, który napisał jedne z najpiękniejszych ścieżek dźwiękowych do filmów na świecie. Żadne słowa nie potrafią opisać jego fenomenu. Po prostu tworzy piękno! Nawet jeśli jestem w pędzie, sprawia, że zatapiam się w kojących dźwiękach. Potrafi napisać muzykę, która opiera się upływowi czasu i wciąż brzmi niezwykle świeżo. Nikt nie jest w stanie zagrozić pozycji Mistrza batuty, a wielu twórców przyznaje się do inspirowania jego muzyką, m.in. Hans Zimmer. Motywy z Dawno temu w Ameryce są nieśmiertelne, a smutne dźwięczenie fletu na zawsze będzie mi się kojarzyło z Nowym Jorkiem widzianym oczami Sergio Leona.
Dawno temu w Ameryce – trel smutnego fleta
Współpraca Ennio Morricone z Sergio Leone jest już owiana legendą. Dawno temu w Ameryce to ostatnie spotkanie twórców, dwóch tytanów filmowego świata, których już wcześniejsza współpraca była genialna. Razem zmienili spojrzenie na western. Leone tworzył swoje filmy z zupełnie innej perspektywy, odchodził od schematów, podczas gdy Morricone potrafił doskonale odzwierciedlić ich emocjonalną temperaturę. Te filmy (Za garść dolarów, Kilka dolarów więcej, Dobry, zły i brzydki i Pewnego razu na Dzikim Zachodzie) stały się przedstawicielami nowego gatunku filmowego: spaghetti western.
Dawno temu w Ameryce jest ponowną współpracą reżysera i kompozytora. Epicka opowieść o żydowskim gangsterze przedstawiała jego losy na przestrzeni 60 lat. Morricone stworzył jedną ze swoich genialnych ścieżek dźwiękowych. Pomimo tego że w filmie pojawiają się tylko cztery motywy, są wykorzystywane niezwykle efektywnie. Już we wcześniejszych pracach kompozytor wiedział, jak używać pojedynczy motyw, by wywołać różne emocje w zależności od sceny, w której się pojawiał. Dawno temu w Ameryce jest czterogodzinnym filmem, w którym nie ma linearnej narracji. Kiedy te same tematy są w koło powtarzane na przestrzeni całej filmowej opowieści, finalnie osiągają niezwykle intensywną wymowę.
Morricone potrafi budować tematy tak, żeby podkreślić epicki wymiar filmu, który wynika z ogromnego indywidualizmu portretowanych bohaterów. Kompozytor podąża za nimi, przygląda się ich życiu, a równocześnie nie przyćmiewa całości nachalną powtarzalnością. Do tego jednym z unikatowych elementów ścieżki dźwiękowej do Dawno temu w Ameryce jest zatrudnienie Gheorghe’a Zamfira, który gra na flecie. Jego dźwięki wykorzystuje się do opowiedzenia o wspomnieniach, ale również o zbrodni i brutalnej działalności.
Dźwięki muzyki Morricone są wyjątkowo subtelne i charakterystyczne. Myślę, że każdy po kilku taktach rozpozna ilustrację muzyczną z Dawno temu w Ameryce.