– daję 8 łapek!

Ponure i pochmurne Yorkshire jest świadkiem niewypowiedzianych pretensji, poczucia winy i wstydu, z którymi próbują się uporać bohaterowie filmu Clio Barnard. Ta brytyjska reżyserska, z niezwykłym wyczuciem i bolesnym dystansem, potrafi obserwować silne emocje. Uczucia, które zakorzenione w przeszłości próbują odnaleźć drogę ucieczki. Dark River łączy w sobie poetyczność i dosadną brutalność ludzkich relacji główne za sprawą dobrej roli Ruth Wilson.

Dark River

Dark River / TIFF

Alice (Ruth Wilson) przed piętnastu laty uciekła z domu, pozostawiając na w miarę dobrze prosperującej farmie starszego brata i ojca. Po jego śmierci powraca do opuszczonego miejsca, aby rozwiązać zaległe sprawy z Joe (Mark Stanley).  Oboje muszą zdecydować, do kogo będzie należeć ziemia. Stare kąty budzą bolesne wspomnienia, a między rodzeństwem narastają niewypowiedziane pretensje, wzajemne niezrozumienie i konflikt interesów. Zapuszczony dom pełen szczurów i robactwa nie przypomina dawnej świetności, a farma znajduje się na skraju bankructwa. Alice zakasa rękawy i bierze się do pracy, podczas gdy Joe sabotuje każdy jej ruch. To będzie długa i nieraz brudna przeprawa.



Dark River opiera się na tym, co nie wypowiedziane. Barnard rozpoczyna swoją opowieść od lekkiej i sielskiej ludowej piosenki „My father left me three acres of land”. To dosadny komentarz, który staję się kontrapunktem całej opowieści. Ojciec Alice zostawił po sobie nie tylko ziemię, ale przede wszystkim bolesną traumę, która od lat kładzie się cieniem na życiu kobiety. Barnard prowadzi swój film dwutorowo – przyziemne, codzienne życie miesza z duszną atmosferą tajemnicy, która objawia się dzięki retrospektywom i wspomnieniom. Całość jest niezwykle silnie zakorzeniona w naturze. Szare niebo i ciężkie chmury odzwierciedlają atmosferę w domu. A wielokrotnie używana symbolika wody daje nadzieję na zmycie win, lęków i strachów oraz ponowne narodziny w lepszym życiu.

O ile pewne inscenizacje, choćby zanurzenie w rzece po każdym przykrym wspomnieniu, można uznać za banalną poetykę, Barnard jest dość powściągliwa w budowaniu rozbudowanych metaforycznie sekwencji. Alice i Joe mocno stąpają po ziemi i tylko konfrontacja może ich wybić z emocjonalnego letargu. Dark River to kino mocne, emocjonalne i precyzyjne w budowaniu nastroju, które – choć nurza się w brudzie wynaturzonych rodzinnych relacji – pozostawia nutkę nadziei. Barnard sprawia, że na ponurym niebie zagościło słońce.

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply