– daję 7 łapek!
Czego spodziewać się po dramacie sportowym? Klasycznego ukazania wyboistej drogi wiodącej na szczyt? Dziecięce marzenia, walka napędzana determinacją, potem pewnie jakieś wielkie problemy i załamanie nerwowe, a ostatecznie pompatyczny sukces? Nie. Nie tym razem. Bo główna bohaterka jest przede wszystkim tytułową córką, później sportowcem. A trener – bardziej niż trenerem – jest ojcem. Dlatego sportowy klimat jest tylko punktem wyjścia do ważnej opowieści o relacjach.
Wiktoria (Karolina Bruchnicka) jest nastoletnią tenisistką. Trenuje ją ojciec, który samotnie wychowuje córkę i poświęca jej całą swoją uwagę, czas, a nawet zdrowie. Maciej (Jacek Braciak) nie zwykł wychodzić z kumplami na piwo, nie wdaje się w romanse, nie ma pasji poza tenisem. Utrzymuje rygorystyczną dietę, a harmonogram dobowy wyznaczają kolejne treningi. Nawet poważna kontuzja kolana zostaje przez niego zignorowana, ponieważ nie chce przerwać przygotowywania córki do kolejnych zawodów.
Wzajemny szacunek i szczerość relacji od początku bije ciepłem z kinowego ekranu. Wiktoria jest oczkiem w głowie Macieja, ale także jego najlepszą przyjaciółką. Dziewczyna zwyczajnie w świecie lubi swojego tatę i jest wdzięczna za to, co ten dla niej robi. Także tenis ziemny jest ich wspólnym marzeniem i nie wydaje się, żeby Maciej do czegokolwiek zmuszał córkę. Razem zdecydowanie wyciągają ręce po wspólny sukces. Nie wszystko jest jednak takim na jakie wygląda…
„Córkę trenera” dobrze się ogląda. Film nie jest ani infantylny, ani zbyt ciężki. Wyczuwałam pewne zgrzyty spowodowane sposobem przedstawienia postaci przez Karolinę Bruchnicką. Mam zarzuty względem jej autentyczności i aż do napisów końcowych nie przekonałam się całkowicie do Wiktorii. Twórcy produkcji są jednak pewni, że dokonali słusznego wyboru, angażując młodą aktorkę – a i pośród publiczności znajdują się widzowie, którzy nie mają zastrzeżeń co do jej pracy.
Po pierwszych pokazach przedpremierowych i pierwszych recenzjach nie dostrzegam za to podziałów w odbiorze kreacji Jacka Braciaka. Nietuzinkowy aktor ponownie zachwyca!
Wielkim plusem filmu Grzegorzka jest sposób osadzenia go w realiach sportowego świata. Reżyser sam ma za sobą karierę tenisisty, co pozwoliło mu na wierne oddanie rzeczywistości tego środowiska. Wyrzeczenia i ciężka praca zaczynają się już na tym etapie – daleko przed wielkoszlemowymi turniejami, które oglądamy w telewizji. Pokusy czyhają za każdym rogiem, a wysoko zajdzie tylko ten, kto naprawdę tego chce. I szczerze pragnie sukcesu dla siebie, a nie ze względu na innych.
Jakość podnoszą także kreacje aktorskie Agaty Buzek czy Piotra Żurawskiego. Punktuje również debiutant Bartłomiej Kowalski. Oraz forma, w której twórcy stosują nietuzinkowe rozwiązania. Dobre zdjęcia pokryte są nieoczywistymi tematami muzycznymi. Smyczki rozbrzmiewające pośród drzew na korcie – arenie, która przed zawodami wydaje się jedynie niewinnym skrawkiem ziemi, by w pewnym momencie zostać prowodyrem i świadkiem walki niejednokrotnie ponad siły – przyprawiają o dreszcze.
„Córka trenera” to jednocześnie film o dojrzewaniu, kino drogi, kartka z kroniki rodzinnej, uchylenie drzwi do fascynującego i złowrogiego świata sportu oraz mądra opowieść o relacjach.
Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!
[R-slider id=”2″]