– daję 8 łapek!

Kino komercyjne zanurzone w lokalnych tradycjach, które jest zrozumiałe pod każdą szerokością geograficzną? Tak, to możliwe. Pixar z niesamowitym kolorytem opowiada o uniwersalnych prawdach i wartościach. Coco to historia rodziny, miłości, pasji i istoty pamiętania o przeszłości. Lee Unkrich (Toy Story 2, Gdzie jest Nemo, Toy Story 3) pokazał, że proste historie są najbardziej wzruszającej i prawdziwe.

Coco

Coco

Miguel mieszka w Meksyku z ogromną rodziną z tradycjami, która od wielu pokoleń zajmuje się szyciem butów. Pradziadek chłopca był jednak niezwykle uzdolnionym muzykiem, odniósł sukces, ale przepadł bez wieści, co rzuciło się cieniem na całą rodzinę. Nienawiść do wszelkiego rodzaju dźwięków i rytmów jest kultywowana od wielu lat, dlatego niezwykle muzykalny chłopiec nie ma łatwego życia. Musi ukrywać swój talent i ciągle żyć marzeniami o osiągnięciu niesamowitej kariery. Wszystko się zmienia, kiedy w święto zmarłych – dia de muertos – Migeul poznaje swoich przodków i spotyka pradziadka.

Coco opowiadanie historię rodziny i kultywowania swojej przeszłości. Zwraca uwagę na pamięć o ludziach, którzy dawno odeszli, bo również dzięki nim jesteśmy w danym miejscu. Obecnie, kiedy trwa kult piękna, młodości i pęd ku przyszłości, zapomina się o tradycji i wspólnocie, jaką stanowi rodzina. Unkrich uczy szacunku, odwagi i podążania za marzeniami, ale nie za wszelką cenę. Pokazuje, że tworzenie familii jest o wiele bardziej istotne niż jednostkowy sukces, który może szybko minąć. Sława i pieniądze mogą zniknąć, ale miłość i wsparcie najbliższych pozostanie na zawsze.

Coco

Coco

Pixar przedstawia proste prawdy i robi to w niezwykle udany sposób. Barwna animacja, zatopiona w meksykańskiej tradycji jest daleka od polskiego święta zmarłych, ale porusza te same tematy. Kolorami i muzyką wciąga w trudną rozmowę o śmierci, odchodzeniu i wybaczaniu. Unkrich angażuje emocjonalnie, ale daleko mu do szantażu. Nie wymusza wzruszeń, dzięki czemu staje się nie tylko laurką dla kultury Meksyku, ale przede wszystkim ważną lekcją miłości.

Coco zachwyca pomarańczowymi liśćmi, paradą kościotrupów, czerwienią barwnego przepychu i muzycznym wyczuciem. Oswaja lęki, daje drogowskazy i pokazuje, że najważniejsze drzemie w nas samych, trzeba tylko zajrzeć w głąb serca. Pixar ponownie zamienił prostą historię w złoto.

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply