Amanda Seyfried i James Norton wyjeżdżają na wieś, by zatopić się w mroczny klimat starych domów, duchów i demonicznego patriarchatu. Co widać i słychać w reżyserii Shari Springer Berman i Roberta Pulcini to klasyczny średni film Netfliksa, w którym niby wszystko się zgadza, ale finalny efekt przyprawia o lekkie mdłości.
Przeczytaj także: Wykopaliska
Ambitny profesor George (Norton) właśnie dostał wymarzoną posadę na uniwersytecie. Jego awans wiąże się z opuszczeniem wygodnego gniazdka w Nowym Jorku i zapuszczeniem korzeni na prowincji. Catherine (Seyfried), jak przystało na wspierającą żonę, po raz kolejny chowa głęboko swoje ambicje i marzenia, pakuje siebie i 4-letnią córeczkę, by wraz z mężem rozpocząć wszystko na nowo. Małżeństwo Claire odnajduje idealny dom. Taki z klimatem i kilkoma trupami w szafie. Wkrótce okaże się, że nie tylko on skrywa mroczne sekrety.
Co widać i słychać krąży wokół motywów i schematów znanych z horroru i thrillera, ale ewidentnie ma aspiracje do metaforycznej opowieści o kobiecym cierpieniu. Berman i Pulcini rozpędzają machinę niedopowiedzeń i aluzji, ale gubią się w nadmiarze tematów poruszanych w fabule. Dają nam dom, w którym wydarzyła się tragedia, seans spirytystyczny, psychotycznego męża, anorektyczną żonę i malarskie alegorie. Gdyby skupili się na jednym motywie i umiejętnie poprowadzili do satysfakcjonującego finału, film mógłby stać się opowieścią o nieprzerwanym cyklu przemocy domowej, z której nie wszystkim kobietom udaje się znaleźć drogę ucieczki. Tymczasem zakończenie rozczarowuje i nie przynosi oczekiwanej puenty.
Przeczytaj także: Nocne czuwanie
Reżyserzy żenią ze sobą ghost story i feministyczne zacięcie, ale w żadnym z tych elementów nie spełniają się w pełni. Amanda Seyfried miota się między byciem przerażoną owieczką a waleczną lwicą, podczas gdy James Norton skutecznie uderza w psychotyczne tony. Trzeba przyznać, że dobrze radzą sobie w tym szalonym materiale. Z pewnością byliby świetni, gdyby ten film został podzielony na oddzielne fabuły.
W Co widać i słychać czuć klimat Gniazda Seana Durkina. George przypomina Rory’ego granego przez Jude’a Law – równie ambitny, bez zahamować, opętany wizją sukcesu jest gotowy na wiele. Do tego kobieta, która rezygnuje ze swoich aspiracji na rzecz męża. Niestety opowieść Berman i Pulciniego rozchodzi się w szwach, wpadając w zgrane klisze.
To kolejna oryginalna produkcja Netfliksa, która nie jest na tyle dobra, by została z nami na dłużej, ani też na tyle fatalna, by nawiedzać obsadę i twórców w najgorszych koszmarach. Co widać i słychać to ładny obrazek, w którym nadmiar treści przysłania prawdziwe przesłanie.
daję 4 łapki!