Netflix raz po raz oferuje nam rozmaite nowości, spośród których zdecydowanie nie wszystkie są warte uwagi. Z kolei dobrze czasami wrócić do obrazów z poprzedniego sezonu, które ominęliśmy, a które mogą nam przynieść filmową radość lub czegoś nauczyć.
Co obejrzeć na Netflixie?
Wybrałam produkcje w pięciu kategoriach, które polecam obejrzeć na Netflixie: komedia, prawa człowieka, kino hiszpańskie, kino francuskie, Oscary 2019.
Komedia.
- „Zabójczy rejs”, reż. Kyle Newacheck (2019)
– daję 7 łapek!
Jennifer Aniston i Adam Sandler jako amerykańskie małżeństwo uwikłane w intrygę europejskich milionerów. „Zabójczy rejs” jest głupkowaty i wtórny, ale budzi sentyment i pozwala się pośmiać.
Odczytuję tę komedię jako pastisz klasycznych kryminałów i bardzo mi się ta konwencja podoba. Przypomniało mi się jak za czasów szkolnych czytałam uwielbianą przez główną bohaterkę Agathę Christie i zachłannie połykałam kolejne odcinki brytyjskiego „Poirota” z Davidem Suchetem.
Prawa człowieka
- „Joy”, reż. Sudabeh Mortezai (2018)
– daję 6 łapek!
Tytułowa Joy jest jedną z nigeryjskich prostytutek, trzymanych w garści przez mafię. Grupa przestępcza przetransportowała je do Europy, ale kobiety muszą teraz w Austrii odpracować koszty swojej przeprowadzki.
Choć reżyserka podejmuje trudny temat, stara się przemycić pośród przytłaczających emocji odrobinę uśmiechu i nadziei. Film porusza też problem podwójnej moralności. Cienka okazuje się granica pomiędzy byciem wyzyskiwanym a wyzyskiwaniem innych.
Kino hiszpańskie
- „Rodzina zawsze z Tobą”, reż. Patricia Font (2019)
– daję 6 łapek!
Nowość na Netflixie. Uroczy hiszpański film obyczajowy. Bea (Clara Lago, którą możecie pamiętać z kontynuacji „Trzech metrów nad niebem”) zostaje zdradzona przez narzeczonego i traci pracę. Brzmi klasycznie? Jednak mimo przewidywalności fabuła nie nudzi i raz po raz puszcza oko do widza.
Upokorzona kobieta wraca do rodzinnego miasta, gdzie jej złamane serce jest błahostką wobec problemów innych ludzi – członków jej rodziny, przypadkowych mieszkańców i… pewnego przystojnego nieznajomego.
Kino francuskie
- „Witamy w Marly-Gomont”, reż Julien Rambaldi (2016)
– daję 7 łapek!
To bardzo ważny film. Mówi o dyskryminacji i rasizmie oraz uporze i konsekwencji w dążeniu do celu. Historia, która wydarzyła się naprawdę, może być inspiracją dla tysięcy ludzi, którym wydaje się, że nie wytrzymają już ciążącego na nich bólu i poddadzą się – ku uciesze zawistnych.
Seyolo Zantoko (Marc Zinga) sprowadza swoją rodzinę z Zairu do Francji, gdzie przyjął posadę lokalnego medyka. Czarny doktor spotyka się jednak z zupełnym brakiem akceptacji w na wskroś białym miasteczku.
Oscary 2019
- „Roma”, reż. „Roma”, reż. Alfonso Cuarón (2018)
– daję 7 łapek!
Cuarón nie ukrywał, że inspirował się “Zimną wojną” Pawła Pawlikowskiego. I sprzątnął Polsce Oscara sprzed nosa. Nie należy się jednak obrażać na „Romę”. Nie podzielam przesadnych zachwytów wielu odbiorców, ale muszę przyznać, że niektóre sceny budziły we mnie skrajne emocje. To prosta opowieść, która w ledwie dostrzegalnych detalach przemyca więcej niż można by się spodziewać.
Pochodząca z Indiańskiego plemienia Cleo (Yalitza Aparicio) pracuje jako służąca u zamożnych Meksykan. Jest dobrze traktowana, ale widzimy naturalny w tych okolicznościach dystans między nią a pracodawczynią (Marina de Tavira). Jednak – tak jak zmienia się to, co otacza obie kobiety – tak zmienia się ich relacja. I nie ma w tym ani krzty ckliwości, złudy czy kiczu.
Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!
[R-slider id=”2″]