Chiwetel Ejiofor jest znanym brytyjskim aktorem, a lista filmów, w których wziął udział jest imponująca. Pojawił się w nagrodzonym Oscarem Zniewolonym. Zagrał u boku Angeliny Jolie, Julianne Moore czy Denzela Washingtona. Współpracował z najważniejszymi reżyserami, a teraz sam postanowił stanąć za kamerą. O chłopcu, który ujarzmił wiatr to wzruszającą produkcja zrealizowana przez Netflix opowiadająca o nastoletnim chłopcu, który odmienił małą społeczność dzięki swoim innowacyjnym działaniom. W 2001 roku Malawi nawiedziły potężne susze, doprowadzając do śmierci głodowej tysiące ludzi. William Kamkwamba, korzystając z książek z lokalnej biblioteki, zbudował wiatrak doprowadzający wodę na pole uprawne, dzięki czemu ocalił życie mieszkańców swojej małej wioski. Z Chiwetelem Ejioforem, który napisał scenariusz, zagrał jedną z głównych ról i wyreżyserował ten film, rozmawiałam na festiwalu w Berlinie.
Co zainteresowało Cię w opowieści Williama Kamkwamba na tyle, że postanowiłeś przenieść ją na ekran, debiutując jako reżyser?
Historia Williama bardzo mnie zainteresowała i wzruszyła głównie ze względu na swoje przesłanie i wymowę pełną nadziei. Przeczytałem książkę Williama i Bryana Mealera, która była bardzo szczegółowa i bogata w opisy społecznych relacji, i pomyślałam, że w dość ważny sposób odnosi się do współczesnych problemów środowiskowych, ekonomicznych i edukacyjnych. Duży nacisk kładzie na naukę, demokrację i wpływ rządów na ludzi nie tylko lokalnie, ale również na globalnym poziomie. Choć przedstawia pewne mechanizmy w mikroskali, z powodzeniem można je odnieść do dużo szerszego kontekstu. Dla mnie to był idealny temat, aby zagłębić się w niego jako scenarzysta i reżyser.
Ze względu na głośny i naglący temat zmian klimatycznych?
Przeczytałem książkę w 2009 roku, kiedy temat zmian klimatycznych i zagrożenia środowiska nie był aż tak gorący. Toczyły się rozmowy, ale nikt nie bił na alarm. Choć zachodnie społeczności starają się odsuwać od siebie myśl o swoim wpływie na zmiany środowiskowe, istnieją miejsca, które są niezwykle bezbronne i poważnie odczują wpływ podejmowanych decyzji. Zacząłem rozumieć, że najważniejsze dzieje się teraz i od nas zależy przyszłość. Są ludzie, którzy całkowicie zależą od stabilności i niezmienności klimatu. Z roku na rok klimat dynamicznie się zmienia. Chciałem pokazać, że niektóre problemy można w prosty sposób rozwiązać. Historia Williama jest niebywale optymistyczna i daje nadzieję, że wspólne działania mogą przynosić niebywałe rezultaty.
W filmie pojawiają się wielkie sceny zbiorowe, ulewy i susza. To chyba spore wyzwanie jak na debiut?
Byłem w komfortowej sytuacji pisania scenariusza ze świadomością, że go wyreżyseruję. Kiedy pisałem trudne sceny od razu myślałem o możliwościach ich realizacji. Zdawałem sobie sprawę z wyzwań, które przed sobą stawiam. Od samego początku nawiązałem ścisłą współpracę z różnymi departamentami, które pomogły mi przekuć moją wizję w rzeczywistość. Już na poziomie scenariusza wiedziałem, co będzie możliwe do wykonania, a z czego trzeba będzie zrezygnować. Zresztą w Malawi wszyscy byliśmy zamknięci w jednym hotelu, skazani na siebie. To idealne rozwiązania dla reżysera. Mogłem dopaść każdego w każdym momencie i zadręczać go moimi wizjami. Cieszę się, że pracowałem z tak kreatywnymi ludźmi, jak operator Dick Pope i montażysta Valerio Bonelli, którzy bardzo mi pomogli. Film realizowaliśmy w Malawi, gdzie znajdowali się ludzie pamiętający wydarzenia z 2001 roku. Mogli wrócić do nich w swoich wspomnieniach. To o wiele ciekawsze niż tłumaczenie statystom, jak powinni się zachować i czuć w danej sytuacji.
Opowiadasz o prawdziwych wydarzeniach w Malawi, ale to William jest dla Ciebie najważniejszy.
Chciałem spojrzeć na wydarzenia, które rozegrały się w Malawi, z perspektywy Williama. Chłopak znalazł się w sytuacji bez wyjścia, nie wiedział, jak pomóc swojej rodzinie, aż w końcu dostrzegł nowe, nieznane wcześniej opcje. Zależało mi, aby ta historia była ważna zarówno dla ludzi, którzy przeżyli wielki głód, a także dla tych, którzy go nie doświadczyli. Sam procesu budowania wiatraka i wymyślania mechanizmów, dzięki którym powstał, nie był dla mnie istotny. To ludzkie reakcje i relacje napędzają fabułę. Społeczność zaczęła się zmieniać pod wpływem działań Williama.
W pewnym momencie William musiał sprzeciwić się własnemu ojcu, który – silnie przywiązany do tradycji – nie wyrażał zgody na wprowadzenie jakichkolwiek zamian w uprawie zboża. Czy pokazanie różnic między ojcem i synem było dla Ciebie ważne?
Film opowiada o poszukiwaniu porozumienia międzypokoleniowego. Pokazuję różnice w sposobie myślenia i patrzenia na rzeczywistość między wodzem wioski a ojcem Williama, ojcem i synem itp. Zestawiam tradycję, religię i kulturę z technologią i rozwojem. Wielu wciąż podchodzi do przeszłości w romantyczny i nostalgiczny sposób, ale przywiązanie do pewnych wartości powstrzymuje nas od rozwoju. Zależało mi, aby pokazać dwie strony medalu i zróżnicowany wpływ naszych przodków na postrzeganie rzeczywistości.
W O chłopcu, który ujarzmił wiatr pełnisz trzy role: scenarzysty, reżysera i aktora. Od początku wiedziałeś, że zagrasz Trywella, ojca Williama?
Kiedy zacząłem pracę nad scenariuszem, 10 lat temu, byłem za młody do roli ojca dwóch nastoletnich dzieci – William miał 13 lat, a jego siostra było trochę starsza. Byłem przekonany, że uda mi się zrealizować ten film w ciągu kilku lat, więc nawet nie brałem siebie pod uwagę do tej roli. Czas mijał, coraz więcej osób sugerowało, że powinienem zagrać Trywella, a moje nazwisko w obsadzie ułatwi zbieranie funduszy na produkcję. Jestem zadowolony, że zdecydowałem się pójść w tą stronę. Udało mi się zbudować relację z debiutującym Maxwellem Simbą. To było dla mnie bardzo ważne, ponieważ związek ojca i syna stanowi kluczowy element filmu. Wydaje mi się, że byłoby nam dużo trudniej, gdyby między nami pojawiła się trzecia osoba.
Myślisz o tym, żeby jeszcze raz stanąć za kamerą?
Chciałbym powrócić do reżyserowania. Jestem trochę rozpieszczony doświadczeniem pracy przy tej produkcji, ponieważ miałem dużą swobodę artystyczną. To jedno z bogatszych i pełniejszych doświadczeń artystycznych w moim życiu. Rozpocząłem nową drogę i mam nadzieję, że będę mógł nią dalej podążać.