-daję 4 łapki!

Pochrząkiwania, pomruki i postękiwania to język używany przez Toma Hardy’ego. Charakterystyczny sposób wyrażania, który na dobre przylgnął do aktora po roli w serialu Tabu, z powodzeniem został wykorzystany przy Capone. Trudno nazwać to poezją dźwięków, szczególnie kiedy dochodzi do nich niezbyt atrakcyjne fizis. Josh Trank zabiera nas w brutalną podróż do świata schyłku legendy Ala Capone.

Przeczytaj także: Wielka

Gromadka dzieci z uśmiechem goni posępnego Capone. Wspólnie przemierzają rozległe korytarze willi, by z radością wylądować w błocie. To element zabawy przed obchodami Święta Dziękczynienia, zanim wszyscy zasiądą do wspólnego stołu. Prawda to czy fikcja? Umysł schorowanego Capone wypełniają różnorodne obrazki. Pojawiają się wspomnienia z przeszłości, wyobrażenia i nieraz przerażające urojenia. Zacierają się granice między prawdą a tym, co zmyślone. 

Trank skupia się na ostatnich miesiącach z życia słynnego gangstera, który po wyjściu z więzienia mieszka wraz z żoną na Florydzie. Demencja przejmuje kontrolę nad jego życiem, a skutki chorowania na syfilis pozbawiają go zmysłów. Przyglądamy się marnemu człowiekowi, który w niczym nie przypomina postrachu amerykańskiej sceny kryminalnej. Ludzka kukła niekontrolująca swoich odruchów napawa wstrętem i obrzydzeniem. Wiecznie przyklejone do ust cygaro potęguje tylko efekt odrzucenia.

Przeczytaj także: Hollywood

Koncepcja Capone brzmi interesująco. W końcu wielu z nas pobieżnie kojarzy losy mafioso, więc skupienie się na schyłku jego życia jest ciekawym punktem wyjścia. Patrzymy na człowieka, który zapada się w sobie, jego finanse kurczą się coraz bardziej, a otoczenie coraz bardziej chce się dowiedzieć, gdzie została ukryta pokaźna suma 10 milionów. Swoje śledztwo prowadzi FBI, prawdy poszukuje prywatny lekarz, jak i jego dawny znajomy. Ich dociekania tylko wzmacniają pogłębiającą się paranoję Capone.

Jeśli poszukiwania milionów miały stanowić główną oś fabularną tej opowieści, to Trank zawodzi na całej linii. Film zanurza się w chaosie narracyjnym, zatapia się w szalonych wizjach i plącze niczym główny bohater. Tom Hardy dwoi się i troi, by stworzyć pełnokrwistą postać, ale grzęźnie na mieliznach scenariuszowych. Fenomenalny drugi plan (Linda Cardellini, Matt Dillon czy Kyle MacLachlan) nie ma kompletnie nic do grania. 

Capone jest filmem jednego aktora, który chaotycznie nurza się w niedostatkach scenariusza. Jego gra przyciąga uwagę i jest jedynym jasnym punktem w tej przerysowanej i momentami przegiętej opowieści. Trank rozpoczął od ciekawej koncepcji, ale zagubił się w odmętach swoich planów i wyobrażeń. Zmarnowany potencjał. 

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply