W prostych opowieściach tkwi prawdziwa magia. Lubię kino, które zachwyca trafną obserwacją, charyzmatycznymi bohaterami i niebanalnym spojrzeniem na świat. Camper Łukasza Suchockiego to kino drogi, obok którego nie można przejść obojętnie. Ma w sobie smutek i radość, poszukiwanie siebie, chęć do eksperymentowania i emocje, które kipią gdzieś zamknięte w małej przestrzeni kampera, by powoli dojrzewać do pełnego zrozumienia.
Camper: droga do zrozumienia siebie
Trwa pandemia. Wszyscy są już zmęczeni i znudzeni tym tematem. Świat wyhamował, a życie musi toczyć się dalej. Klaudia (Dagmara Brodziak) zatopiona w korporzeczywistości szuka nowej drogi. Robert (Michał Krzywicki) pogrzebał już nadzieje na wielki finansowy sukces swojego start-upa. Oboje żyją ze sobą, ale obok siebie, zdając sobie sprawę, że w ich związku robi się coraz bardziej ciasno i duszno. Wszystko się zmienia, gdy z wizytą wpada Filip (Szymon Milas) ze znajomą, Werą (Aleksandra Jachymek). Wolne duchy szukają drogi ucieczki od systemowego zamknięcia. Nie chcą wpaść w żadne schematy. Z uśmiechem na ustach chwytają to, co daje rzeczywistość. Proponują Klaudii i Robertowi wspólną wyprawę kamperem do Portugali.
Wspólna droga okaże się nie tylko świetną przygodą, ale też możliwością spojrzenia w głąb siebie i swoje pragnienia. Suchocki opowiadaj o wewnętrznej wędrówce swoich bohaterów, ale nie czyni ze swojego filmu moralitetu czy instruktażu dojrzewania. Camper jest lekki, przyjemny i pełen humoru. Wciąga swoją bezkompromisowością i umiejętnością chwytania chwili. Piękno tkwi we wspólnej kolacji u hiszpańskich znajomych, pikniku czy wędrówce po pustych ulicach. Rozmowy między bohaterami często odbywają się gdzieś między słowami, a dynamika relacji wciąga bez opamiętania.
Przeczytaj także: Błazny
Camper to kino w duchu sundance. Bez nadęcia i zadęcia opowiada o ludziach z krwi i kości, którzy składają się z wątpliwości, smutków i radości. Ta opowieść wciąga przede wszystkim dzięki niesamowitej chemii ekranowego kwartetu. Brodziak, Krzywicki, Jachymek i Milas tworzą zgrany zespół. Choć portretują różne osobowości, chce się za nimi podążać i odkrywać to, co skrywają ich serca.
Suchocki skromnymi środkami stworzył to, co jest esencją kina. Pokazał prawdę i prawdziwą moc opowiadanej historii. Nie potrzeba fajerwerków, by wywołać dreszcz emocji. Jego bohaterowie mają przed sobą cały świat, a zamknięcie w małej przestrzeni kampera przechodzą przez grupową terapię. To opowieść o strachu, poczuciu bezpieczeństwa, miłości i próbie zrozumienia swoich pragnień. Camper to droga do siebie, którą można odkryć tylko w spotkaniu z drugim człowiekiem.
daję 7 łapek!