„By Desing” to zdecydowanie kino z wizją, które absurdalnym punktem wyjścia przyciąga uwagę. W rzece prostych opowieści, wyjście poza schemat jest już czymś ciekawym i niebywale ryzykownym. Amanda Kramer stawia wszystko na jedną kartę, opowiadając o miłości do krzesła. Czy wychodzi obronną ręką?
Idealne krzesło nie ist…A jednak! Camille (Juliette Lewis) wraz z przyjaciółkami odwiedza sklep z designerskimi meblami i zakochuje się bez pamięci w jednym z krzeseł. Proste w swej formie, surowe w wyrazie przyciąga wzrok. Kobiety nie stać na taki wydatek, ale postanawia zrobić wszystko, by obiekt pożądania do niej trafił. Niestety… ktoś jest szybszy niż ona. Gdy w szale rozpaczy wykrzykuje w myślach, że życzyłaby sobie być tym krzesłem, przewrotny los (i magia!) postanawia spełnić jej pragnienia.
Czytaj także: Balkoniary
Camille jako krzesło trafia do młodego chłopaka, Oliviera (Mamoudou Athie), który właśnie rozstał się z dziewczyną. Porzucająca go kobieta ogołociła mieszkanie ze wszystkich rzeczy, pozostawiając tylko jeden mebel. Choć Olivier jest zrozpaczony, coraz bardziej zatapia się w przedziwnej relacji z nowym nabytkiem. Krzesło kusi go wygodnym siedzeniem, ale też nieodpartym urokiem. Rodzi się między nimi dziwna więź. I gdy Camille zaklęta w krzesło przeżywa najpiękniejszy romans swojego życia, jej ciało bezwładnie leży w mieszkaniu i nikt z jej najbliższych nie jest w stanie zrozumieć, co się z nią dzieje. Prawdę mówiąc, nawet nie próbują.
O ile opis fabuły brzmi ciekawie i zajmująco, wykonanie przyprawia o fale zażenowania. W telenowelowym sznycie prowadzone dialogi z czasem przestają być zabawne. Mnogość absurdalnych wątków tworzy niepotrzebny chaos: smutna relacja Camille z przyjaciółmi, oschła matka, sąsiad z dołu, który chce spełnić swoje erotyczne fiksacje, tancerki spełniające pragnienia i rozpacz rozstania. Wiele się dzieje, a z ekranu wieje nudą.
Czytaj także: DJ Ahmet
„By Design” to absurdalna opowieść o potrzebie bycia podziwianą, zauważoną i pożądaną. To historia poszukiwania miłości i zauroczenia. Całość wydaje się intrygującym konceptem. Przewrotną opowieścią o księżniczce i żabie. Brawurowy pomysł brzmi dobrze na papierze, podczas gdy na ekranie wywołuje nieustające poczucie cringe’u.
daję 5 łapek!