– daję 8 łapek!

Nic nie zapowiadało, że ten seans zakończy się szklanymi oczami. A jednak! Choć na wysoką jakość obrazu wskazywał już Kryształowy Niedźwiedź przyznany na Berlinale – Nagroda Dziecięcego Jury Generacji Kplus.

Kadr z filmu „Biegnij Amelio!”.





Wiatr we włosach, głośna muzyka, dźwięk silnika kabrioletu. Amelia (Mia Kasalo) żegna się z tatą (Denis Moschitto) i wchodzi do mieszkania. Matka (Susanne Bormann) kolejny raz rozwiesiła pranie w jej pokoju!

Amelii nie brakuje okazji, by pokazać charakterek. Jej znaki rozpoznawcze to cięty język i upór. Jak wtedy, gdy zaczepiają ją chłopcy albo kiedy odmawia przyjęcia leku na astmę.

Kadr z filmu „Biegnij Amelio!”.

Dziewczynka ignoruje swoją chorobę. Jak określa to matka – tak jak ignoruje wszystko, co jej się nie podoba. Lekkomyślne zachowanie prowadzi do kolejnych wizyt w szpitalu. Tym razem Amelia jest naprawdę bliska śmierci i należy zrobić wszystko, by uniknąć następnego ataku. Lekarz zaleca kompleksową kurację. Ku niezadowoleniu Amelii rodzice odwożą ją do ośrodka we włoskim Tyrolu.





Marudna Amelia pozostaje nieprzejednana. Malownicza okolica i życzliwość opiekunów nie robią na niej wrażenia. Przypomina trochę dzikie zwierzę, które nie zamierza dać się oswoić. Usposobienie głównej bohaterki w połączeniu z przedstawionym krajobrazem przywodzą luźne skojarzenie do „Mustanga z Dzikiej Doliny”.

Kadr z filmu „Biegnij Amelio!”.

Amelia ucieka z obowiązkowych zajęć, nie wykonuje ćwiczeń. Nie układa jej się także ze współlokatorką Steffi (Shenia Pitschmann). Kiedy podsłuchuje w rozmowie kadry, że sympatyczny pan Matthias (Jerry Hoffmann) ma za zadanie ją „złamać”, pakuje swoje rzeczy i wyrusza w góry. Ma szczęście, że po drodze spotyka „chłopaka od krów”. Bart (Samuel Girardi) raz po raz ratuje ją z opresji.

Razem postanawiają zdobyć szczyt, ponieważ lokalna legenda głosi, że dzieją się na nim cuda. Amelia decyduje się dokonać rytuału przeskoczenia nad ogniem, by raz na zawsze pożegnać się z astmą. Podczas gdy para dzieciaków uskutecznia swoje wędrówki, na dole wszyscy odchodzą od zmysłów. Rozpoczynają się szeroko zakrojone poszukiwania chorej Amelii.

Kadr z filmu „Biegnij Amelio!”.

„Biegnij Amelio!” to dobra produkcja dla młodszych i starszych widzów. Historia opowiedziana jest w bardzo przystępny sposób, z przymrużeniem oka, dowcipnie, kolorowo – ale też nie infantylnie. In plus fabuła, dynamiczne dialogi i nienaganna gra aktorska młodych aktorów.

Ale to, co zachwyca najbardziej, to zdjęcia. Tyrol zapiera dech w piersiach. Nie każdy jednak potrafiłby to ukazać. Tymczasem Martin Schlecht pracuje kamerą w sposób, który sprawia, że widz sam przemierza górskie szlaki i napawa się widokiem otaczających go grani i szczytów.

Kadr z filmu „Biegnij Amelio!”.

Oczywiście film zawiera w sobie naiwne elementy, rodzące pobłażający uśmieszek. Czasami wszystko bywa aż za kolorowe i sielankowe. Akcja ratunkowa musi pochłonąć horrendalne koszty, ale nikt na Amelię się nie gniewa. W dużej mierze jednak scenariusz pozostaje autentyczny.

„Biegnij Amelio!” mówi o miłości i przyjaźni. Pobieżnie nakreśla, jaki wpływ na dojrzewającego człowieka ma sytuacja w domu i wsparcie najbliższych. Traktuje o odpowiedzialności i ponoszeniu konsekwencji za swoje działania. Cieszy oko, bawi i próbuje podjąć dyskusję o sensie życia. Ale przede wszystkim to film o walce z samym sobą i pokonywaniu swoich słabości.


Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!

[R-slider id=”2″]

About the Author

Radiowiec, prawnik, podróżnik. Niekoniecznie w takiej kolejności. Nade wszystko: kinomaniak.

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply