daję 5 łapek!
Według Balram Halwai (Adarsh Gourav) w Indiach są dwie kasty: tych, którzy mają pełne brzuchy i tych, którzy ciągle głodują. Przejście z jednej kasty do drugiej jest niebywale rzadkim zjawiskiem i pojawia się raz na pokolenie, jak tytułowy Biały tygrys. Ramin Bahrani sięga po bestsellerową powieść, by – przenosząc ją na szklany ekran – opowiedzieć o wspinaczce po drabinie sukcesu.
Balram pochodzi z hinduskiej rodziny, która nie pływa w luksusach. Wszyscy ledwo wiążą koniec z końcem, zdając sobie sprawę z pozycji, jaką zajmują w społeczeństwie. Balram jest jednak inny – już w dzieciństwie usłyszał, że należy do wyjątkowych ludzi, którym można wróżyć wielki sukces. Członek rodziny, który nauczył się czytać i pisać może wybić się ze wsi do miasta i stać się jedynym źródłem dochodów. Wychowany na wiernego sługę, przekonany o swojej niższości i misji, by dogadzać bogatym panom, znajduje pracę jako kierowca powracającego ze Stanów Zjednoczonych syna bogaczy, Ashoka (Rajkummar Rao) i jego żony Pinky (Priyanka Chopra Jonas). Uciskany, wyzywany i pomiatany staje się obserwatorem nieczystych zagrywek i cwaniactwa nie tylko wśród bogatych, ale również innych kierowców, by zrozumieć, że nie chce całego życia spędzić w biedzie na czyjejś łasce i niełasce.
Przeczytaj także: Kłamstewko
Biały tygrys pokazuje kraj skrajnego rozwarstwienia, w którym ogromnej biedy króluje niewyobrażalne bogactwo. Rzeczywistość opierająca się na klasowości nie daje przestrzeni na rozwój, a nadzieja na lepsze dni przegrywa ze świadomością własnej niemocy wobec pozycji nadanej w społeczeństwie z dniem narodzenia. Bahrani zaprasza nas do świata, w którym zbrodnia jest na porządku dziennym, a kara staje się mitycznym stworem, którego dostrzegają tylko nieuprzywilejowani. Reżyser doskonale punktuje niemoc i kulturalne zależności, przedstawiając opowieść oczami bohatera w stylu od zera do milionera. Sarkastycznie i dosadnie punktuje ludzkie słabości, którzy zamknięci w klatkach systemowego uciemiężenia nie dostrzegają otwartych drzwi do lepszej rzeczywistości.
Ten film jest krytyczny w swojej wymowie, ale brak mu pazura dosadności, którego posiadał świetny Parasite.Bahrani daje sobie przestrzeń na komentarz wobec klasowości, bierności, cwaniactwa i bezwzględności indyjskiego społeczeństwa, ale brak mu odwagi do stawiania diagnoz i tez. Potrafi być cyniczny, żongluje ironią, ale z trudem odrywa się od utrwalonych w świadomości społecznej stereotypów. Prowadzi do gorzkiej refleksji, z której wynika, że kręgosłup moralny to przeżytek, a przekraczanie jego granic jest jedyną drogą na szczyt. I o ile takie wnioski wobec bogatych ludzi walczących o większe bogactwo przynoszą negatywne emocje i rozczarowanie, w kontekście Balrama trudno o jednoznaczną ocenę.
Przeczytaj także: Parasite
Biały tygrys pokazuje świat, w którym zaburzone jest rozumowanie podstawowych wartości, a zbrodnia niekoniecznie równa się kara. Choć ten film nie jest innowacyjny i nie przeprowadza pogłębionej analizy, to z łatwością przyciąga uwagę. Balram to bohater, którego chcemy śledzić. Wywołuje emocje, potrafi zaskakiwać, a przede wszystkim stawia pytania o granice w dążeniu do sukcesu. Nie jest to dzieło wybitne, ale z pewnością warto zobaczyć.