Zamknięte osiedle domków jednorodzinnych z pozoru opływa sielanką. Sąsiedzi żyją ze sobą w zgodzie i przyjaźni. Spędzają ze sobą czas, a ich dzieci razem się bawią. Jednak gra pozorów i domysłów potrafi przejąć kontrolę nad racjonalnym rozumowaniem, kiedy na horyzoncie pojawiają się pieniądze i domniemany romans. Biały Potok zaprasza nas do światach dwóch zaprzyjaźnionych rodzin, które właśnie wpadają w kryzys z powodu niedopowiedzeń i domysłów.
Michał Grzybowski tworzy świetną komedię absurdu, która staje się dobrze wyważoną mieszanką (Nie)znajomych i Ataku paniki. Trup przyjacielskich komplikacji ścieli się gęsto. Atmosfera robi się duszna od narastającego konfliktu, a zaangażowanie policji i wścibskiego sąsiada nie ułatwia sprawy. Punkt wyjścia jest niebywale prosty, ale w takich pomysłach tkwi ogromna siła. Czasami niewiele potrzeba, by dobrze bawić i umiejętnie zawiązywać akcję.
Przeczytaj także: Żużel
Michał (Marcin Dorociński) i Ewa (Julia Wyszyńska) właśnie oczekują na narodziny drugiego dziecka. Wiedzie im się dobrze, nie mogą narzekać na finanse czy pracę. Choć między nimi jest wyraźne napięcie, wydaje się, że radzą sobie całkiem dobrze. Nieco inaczej jest u Bartka (Dobromir Dymecki) i Kaśki (Agnieszka Dulęba-Kasza). Mężczyzna stara się zamaskować coraz większe kłopoty finansowe, które staną się kością niezgody w jego związku.
Wiadomo, że tajemnice nie trwają wiecznie. Prawda w sprawie długów wychodzi na jaw. Ewa zaczyna podejrzewać swojego męża o romans z Kaśką, a spirala niedopowiedzeń zaczyna nakręcać coraz bardziej absurdalny konflikt. Biały Potok maksymalnie wykorzystuje żart sytuacyjny, dobrze buduje puenty i ma dobry dowcip. Grzybowski pokazuje grę pozorów, falę narastającej zazdrości i życie na pokaz bez racjonalnego podejścia do własnej sytuacji. Nowobogackie zachłyśnięcie się posiadaniem pięknego domu, dobrych samochodów i ekskluzywnych wakacji wpędza w kryzys męskości, kiedy mieć znaczy więcej niż być. Reżyser opowiada nie tylko o przyjaźni wystawionej na próbę, ale o kobiecej seksualności, lęku przed stratą i trudnym do osiągnięcia wyobrażeniu idealnego życia rodem z prasy kolorowej.
Przeczytaj także: False Positive
Trzeba przyznać, że w Białym Potoku absurd zostaje doprowadzony do granic wytrzymałości, co prowadzi do wybuchowego finału. Niemniej jednak takie przerysowanie zupełnie nie razi. Skutecznie rozładowuje atmosferę i pokazuje, jak wiele dobrych, komediowych akcentów można wyciągnąć ze zwykłych sytuacji. Ten film kipi dobrą aktorską energią, świetnym tempem i zaskakującymi rozwiązaniami. Komedia, o której marzyliśmy w polskim kinie.
daję 7 łapek!
4 komentarze