– daję 7 łapek!

Oszczędny w środkach wyrazu i „przegadany” film w stylu Teatru Telewizji. Przywodzi na myśli „Rzeź” Romana Polańskiego albo „Party” Sally Potter. Co prawda nie ma tu aż tyle krzyku, ale wyczuwalna jest podobna dusząca atmosfera. Napięcie w relacjach pomiędzy bohaterami widoczne jest w przeciągniętych spojrzeniach, niedopowiedzianych zdaniach, głębokich westchnieniach.

Olivia, Anna, Eloi i Guille właśnie przylecieli z Barcelony do Berlina. Mają zamiar zrobić urodzinową niespodziankę Comasowi, który mieszka w Niemczech już od kilku lat. Kiedyś paczka była nierozłączna – znają się od dziecka, razem studiowali. Teraz rzadko kiedy mają okazję się zobaczyć, właściwie nawet do siebie nie telefonują.

Kadr z filmu „Berlin, Barcelona”.

Cały scenariusz utkany jest ze zgrzytów między przyjaciółmi. Coś niepokojąco wisi w powietrzu już od samego początku. Comas nie cieszy się z wizyty, Guille ciągle grubiańsko dogryza Eloiowi, Anna dowiaduje się o swoim partnerze coraz to nowszych zaskakujących rzeczy, Olivia odrzuca połączenia od ukochanego.

Na podstawie strzępków rozmów próbujemy zrozumieć, jakimi prawami rządzą się poszczególne relacje. Co działo się w przeszłości pomiędzy Comasem i Olivią? W jak poważne problemy finansowe popadł Eloi? Czemu Guille jest taki drażliwy?

Kadr z filmu „Berlin, Barcelona”.

Rozmowy bohaterów są pełne fałszywej kurtuazji. Napięcie rośnie i z coraz większym zniecierpliwieniem wyczekujemy spektakularnego wybuchu, który przyniesie odpowiedź na wszystkie pytania i poskłada wątłe poszlaki w sensowną całość.

Wręcz przeciwnie – sytuacja komplikuje się, ponieważ Comas zostawia swoich gości bez słowa, nie wraca do domu przez kolejne noc i dzień. Ekipa – w tym ciężarna Olivia – przyjechała do jubilata aż z Barcelony tylko na weekend, tymczasem muszą snuć się w jego przygnębiającym mieszkaniu zupełnie zdezorientowani.

Kadr z filmu „Berlin, Barcelona”.

„Berlin, Barcelona” to przypowieść o relacjach. Iluzja więzi, która dawno już została przerwana. Niedojrzałość i strach bohaterów, niemożność stawienia czoła problemom. Każdy z nich oszukuje samego siebie i bliskich. Dzieli ich emocjonalny dystans większy niż pomiędzy tytułowymi miastami.

Film pozostawia pewien niedosyt. Chcielibyśmy dowiedzieć się więcej, dostać podane na talerzu klarowne wyjaśnienia. Jednak im więcej pytań bez odpowiedzi, tym dłużej myśli się o produkcji po seansie i odnajduje słabości bohaterów we własnych doświadczeniach.

Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!

[R-slider id=”2″]

About the Author

Radiowiec, prawnik, podróżnik. Niekoniecznie w takiej kolejności. Nade wszystko: kinomaniak.

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply