Otwarcie baru jest jak spełnienie marzeń. Ludzie przychodzą, alkohol leje się strumieniami, a w tle leci mocna i energetyczna muzyka. Jednak prowadzenie popularnego klubu nie jest zabawą, długi i nierentowne decyzje mogą ściągnąć założycieli na samo dno.
„Belgica” jest filmem intensywnym, wybuchowym i głośnym w swoim opowiadaniu o braterskiej relacji, schodzeniu do piekieł i powracaniu na powierzchnię.
Felix van Groeningen pokazuje niejednoznaczną historię, która może być różnie interpretowana. Już po seansie napotkałam się na zupełnie inne podejście do tematu, jak i interpretacji zakończenia. Budzenie sporów i możliwości wyboru stanowię dużą siłę tego filmu, gdzie dwóch zupełnie rożnych (a jednak podobnych do siebie) braci postanawia rozszerzyć swoją działaności i stworzyć legendarne, popularne miejsce o nazwie Belgica. Obaj mają wielkie ambicje, są otoczeni przez odważnych i zaangażowanych ludzi, ale wir pracy, która wkrótce staje się zabawą, może być zwodniczy. Radość może przerodzić się w nieszczęście, wzlot w upadek, a miłość w nieporozumienie.
W Belgice może podobać się niesamowite rozedrganie i smakowanie obrazu. Groeningen tworzy niesamowitą atmosferę wypełnioną rytmicznymi dźwiękami i klubowym zaduchem. Do tego postaci, które wprowadza na ekran pełne są emocjonalnych skrajności i antagonistycznych poszukiwań. Już dawno nie spotkałam się z bohaterem budzącym równocześnie tak negatywne emocje i współczucie.
Jo (Stef Aeres) jest rozważnym bratem i choć wpada w pułapkę złudnego powiedzenia, dość szybko potrafi dostrzec swoje błędy. Frank (Tom Vermeir) zaczyna prowadzić życie prawdziwego rockandrollwca i zatraca się w hedonistycznej rzeczywistości z dala od wymagającej żony. Dynamika relacji między braćmi napędza fabułę, daje inne spojrzenia na te same rzeczy, a do tego poszerza perspektywę spojrzenia na życie, dzięki czemu film nie nudzi, a intryguje i wciąga.
„Belgica” łączy w sobie doskonała rozrywkę i dramat jednostki zatopionej w pragnieniach i destruktywnych marzeniach. Groeningen przedstawia przegranych i smutnych bohaterów, u których trudno odnaleźć promyk nadziei na lepsze życie. Jednak jego pesymizm, a raczej przytłaczający realizm, stanowią o jego sile.