Na świecie jest jeden Zawadzki, którego bez problemu (no może z umiarkowanym wsparciem hakera) można odnaleźć w policyjnych aktach. Irydologia jest ciekawą dziedziną. Niezwykle łatwo można trafić do grupy zapaleńców, parających się sourvivalem. Belfer już dawno przyzwyczaił nas, że przedstawiana fabuła jest umowna, fikcja chce dogonić amerykańską rzeczywistość, lecz wciąż wypada groteskowo na dolnośląskim poletku.

Belfer

Belfer

Choć w piątym odcinku intryga nabiera tempa, na scenę wkracza dawno niewidziana bohaterka. Zagubiony Paweł Zawadzki (Maciej Stuhr) rozkłada bezradnie ręce i wzywa wsparcie. W młodości siła! Ewelina (Paulina Szostak), które była odpowiedzialna za śmierć Asi w Dobrowicach, musi wyjść z otchłani samotności i rozpaczy, związać włosy i ruszyć do boju. Cały ciężar tego odcinka spada na jej barki i radzi sobie świetnie. Ma przynajmniej jakiś plan, idzie do punktu a do b i niczym w grze zdobywa kolejne levele. W końcu nie jest postacią, która miota się bez celu. Wprowadza trochę świeżości i starej, „dobrej” energii, która pcha całość do przodu. Co prawda bez większego wysiłku zdobywa informacje i zaufanie, ale chyba przyzwyczailiśmy się, że wiarygodność nie jest najmocniejszą stroną tego sezonu.



Tajemnicą wciąż pozostają uczniowie liceum. Magda (Michalina Łabacz) ze smętną miną przemieszcza się po korytarzach, Sławek (Stansiław Linowski) coraz bardziej nie ufa czystym intencjom Zawadzkiego, a Luiza (Eliza Rycembel) skacze ze szczęścia w nowym związku. Patryk (Adrian Zaremba) naprawia swoje błędy i wszystko w mgnieniu oka rozchodzi się po kościach. Wciąż krążymy wokół lasu i tajemniczej grupy zapaleńców gotowych przekraczać granice. Same pytania, wciąż zbyt mało odpowiedzi. Gdyby tego było mało, wątek miłosny Pawła Zawadzkiego zostaje wystawiony na próbę w najbardziej sztampowy sposób ze wszystkich możliwych.

Piąty odcinek Belfra zaczyna w końcu opowiadać jakąś historię, ale nadal nie wiadomo, o co w tym wszystkim chodzi. Papierowe motywy, dialogi i schematy ponownie przygniatają tę historię, a powrót Eweliny – choć popycha akcję do przodu – zmienia kontekst rozumienia zakończenia pierwszego sezonu. Dziewczyna, które swoimi działaniami doprowadziła do tragedii, nie odczuwając wyrzutów sumienia, dostaje szansę rehabilitacji. Cóż, wciąż błąkamy się zagubieni po Wrocławiu. Tylko teraz podążamy za znajomą twarzą. Czy naprawdę lepiej już nie będzie?

Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply