Po pewnym upalnym wieczorze w Marsylii nic już nie będzie takie same. Krwawe upiory z przeszłości nie przestaną odpuszczać walki o zadośćuczynienie, a kobieca siła zostanie wystawiona na próbę. Balkoniary Noémie Merlant to kino zemsty, kobiecej solidarności i feministycznej manifestacji siły.

Balkoniary: Trupy w szafie
Nicole (Sanda Codreanu) spędza letnie dni na balkonie, próbując napisać swoją pierwszą powieść. Ruby (Souheila Yacoub) w krzykliwym makijażu i fizycznym wyzwoleniu zarabia na kamerkach. Elise (Noémie Merlant) buduje aktorską karierę, czekając na wielki przełom i dusi się w małżeństwie z Paulem (Christophe Montenez). Wszystkie przyjaźnią się ze sobą od lat. Nie mają przed sobą tajemnicy. Między nimi nie istnieją tematy tabu. Pewnego dnia razem będą musiały stawić czoła mężczyźnie z naprzeciwka, który pod powłoką uroczego przystojniaka skrywa seksualną bestię. Zbrodnia jako akt samoobrony prowadzi reżyserkę do rozważań o oprawcach, granicy między zgodą a naruszeniem granic i kobietach w obliczu przemocy.
Balkoniary skrzą się tysiącem barw. Mamią szybkim tempem, barwnym bohaterkami i akcją zarysowaną grubą kreską. Początkowo beztroski romans i girl movie przeradza się w czarną komedię, która pełna jest ciętych ripost, dosadnego humoru i balansowania na granicy dobrego smaku. Merlant nie bierze jeńców: pojawiają się odcięte członki, przemoc w związku, aborcja, ćwiartowanie i rozmowy z duchami.

Przeczytaj także: Nasienie świętej figi
Film napakowany jest metaforami i kolorowymi kliszami. Merlant bawi się opowiadaną historią, ale nie lekceważy tematu, o którym opowiada. Choć całość błyszczy się i mami efektownymi rozwiązaniami, przede wszystkim mówi o przemocy i kobiecej bezradności wobec oprawców. Balkoniary sprawnie łączą humor z krytyką społeczną. Nie dają wcisnąć się w ramy banału w opowieści o obojętności, patriarchacie i zagubieniu ofiar przemocy. To film, który ma serce po właściwej stronie i swoją brawurą przyspiesza jego bicie. Nie wszystko wypada idealnie. Nieraz można złapać zadyszkę w tym chaosie emocji i fabularnych wolt. Niemniej jednak czasami warto wyważać drzwi, by powiedzieć o czymś ważnym. Vive les femmes!

daję 7 łapek!