Tak dopracowane i przemyślane debiuty ogląda się z przyjemnością. Alice Englert zabiera nas w kameralną podróż przez relacje matki i córki, pokazując, że wiele przewinień można wspólnie przepracować, a lęki wpędzają bohaterki w spiralę nieporozumień i traum.
Lucy (Jennifer Connelly) wybiera się do zamkniętego ośrodka w górach, by w ciszy przepracować swoje problemy. Z drogi dzwoni do swojej córki, Dylan (Alice Englert), która w Nowej Zelandii przygotowuje się do wyjątkowo trudnej sceny kaskaderskiej. Między nimi można wyczuć napięcie. Szorstka rozmowa skrywa wiele emocji pod powierzchnią, które z czasem będą wychodzić. Głównie za sprawą terapii i odgrywania ról, w których bierze udział Lucy.
Przeczytaj także: Fair Play
„Bad Behaviour” spokojnie odkrywa karty i prowadzi do uwalniającego finału, w którym skrywane żale i niewypowiedziane pretensje znajdują swoją przestrzeń. Jennifer Connelly tworzy poruszający portret kobiety, która obsesyjnie boi się straty i nieumiejętnie komunikuje się z drugim człowiekiem. Skomplikowane emocje skrywa pod oschłą fasadą. Krzywdzi innych w obronie siebie samej.
Englert opowiada o tym, że nie ma złych ludzi, są tylko złe zachowania. Daje przy tym swoim bohaterkom sporo przestrzeni na poprawę i wyciąganie wniosków. Tworzy film o poważnych relacjach, zagubieniu i poszukiwaniu drogi do drugiego człowieka. „Bad Behaviour” nie przygniata jednak pod ciężarem opowiadanej historii, ale wpuszcza do narracji dużo powietrza i humoru.
daję 6 łapek!