Paweł Maślona dokonał niemożliwego! Stworzył śmieszną i mądrą polską komedią, która opiera się na precyzyjnym scenariuszu i fenomenalnym aktorstwie. Odrębne historie, cztery sytuacje i pozornie niepowiązani bohaterowie tworzą niesamowity łańcuch przyczynowo-skutkowy, fascynując możliwością powolnego odkrywania kart i dociekania wzajemnych powiązań. Atak paniki to atak prawdziwego kina rozrywkowego bez zadyszki i bolesnych gagów!
Andrzej (Artur Żmijewski) i Elżbieta (Dorota Segda) spaleni słońcem wracają z wakacji w Egipcie. Ten lot zapamiętają do końca życia. Kamila (Aleksandra Pisuła) musi ukryć przed znajomymi, że jest gwiazdą porno. Szczególnie, że w jej mieszkaniu niespodziewanie pojawiają się koleżanki, pragnąc pocieszyć ją po samobójczej śmierci chłopaka z liceum. Monika (Magdalena Popławska) spotyka się z dawno niewidzianym mężem. Zdaje sobie sprawę, że chciałaby go odzyskać, kiedy ten prosi o podpisanie papierów rozwodowych. Panna młoda (Julia Wyszyńska) zaczyna rodzić na weselu, podczas gdy kelner walczy o uratowanie planety. Co ich łączy? Wbrew pozorom wszyscy są zapętleni wokół tajemniczej siatki wydarzeń, a jeden niewłaściwy krok wywołuje prawdziwą reakcję łańcuchową.
Odrębne historie niosą w sobie pokaźne ładunki emocjonalne. Bohaterowie są niczym instrumenty, na których reżyser wygrywa swoją uwerturę. Dźwięczą i urzekają oddzielnie, ale razem tworzą prawdziwą symfonię opowiadania. Na szczególną uwagę zasługuje nagrodzona na festiwalu w Gdyni Magdalena Popławska. To solistka, po której spodziewamy się samych czystych dźwięków. Jako Monika wyrzuca z siebie pokaźną ilość słów, starając się przykryć swoje zdenerwowanie, lęk i bolesne rozczarowanie zaprzepaszczonymi szansami.
Atak paniki udowadnia, że polska komedia nie musi wzbudzać dreszczy przerażenia i chłodnej obojętności. Trójka scenarzystów (Paweł Maślona, Aleksandra Pisuła i Bartłomiej Kotschedoff) pokazuje, jak precyzyjny scenariusz doskonale napędza akcję. Nie znajdziemy tutaj dziur logicznych, absurdalnych przeoczeń czy naiwnych uproszczeń. To kwintesencja filmowego opowiadania. Historia z pazurem na granicy egzaltowanego przerysowania. Popisowy koncert, którego nie zapomnicie.