-daje 6 łapek!

Tytułowy Angelo to „ozdoba” na francuskim dworze pewnej księżnej. Zachcianka, dzięki której można udowodnić, że „Murzyna też da się ucywilizować”. Markus Schleinzer przedstawia świat, który od nieustępliwej wiary w Boga zwraca się ku nauce i podbojom świata. Zachodnia Europa rozpoczyna kolonizację, a wraz z nią intelektualny rasizm skierowany w czarnoskórego człowieka. Angelo staje się więźniem „dobroczynnej” kultury i dworską ciekawostką, której zabronione jest upodmiotowienie.

Schleinzer dosadnie przedstawia losy tytułowego bohatera. I choć jego film jest jedną wielką metaforą opresyjnej Europy i bezradnych przybyszów, których na siłę pragnie się przerobić na własną modłę, austriacki reżyser daleki jest od łopatologicznego wykładania swoich poglądów. Angelo  to przede wszystkim surowy obraz dorastania do wolności, odkrywania zaborczych przekonań i opresyjnej kultury.

Przeczytaj także: Dziedzictwo. Hereditary

Angelo trafia na francuski dwór w wyniku kaprysu księżnej. Dystyngowana i samotna kobieta traktuje go jako egzotyczny dodatek i emocjonalną zabawkę, na której może – przynajmniej pozornie – realizować się jako matka. Uratowany przed niewolniczym losem i tak staje się więźniem europejskich przekonań i oczekiwań wobec mieszkańców dworu. Chrzest, wystawne stroje i nauka gry na fujarce czynią z niego Europejczyka i intrygującą atrakcję przekazywaną z rąk do rąk. W końcu, kiedy zauważ go austriacki książę, nie może się oprzeć pokusie posiadania tak interesującego eksponatu na swoim dworze. Problem pojawia się wtedy, gdy Angelo upomni się o własne człowieczeństwo i zapragnie – tak jak pozostali mieszkańcy – budować własne życie. Wyzwolona atrakcja przestaje być warta uwagi.

Przeczytaj także: Sweet Country

Austriacki reżyser w Angelo  stara się rozprawić z moralną wyższością, kulturalną zachłannością i ledwo zauważalnym rasizmem. W końcu pozbawienie Angelo jego dziedzictwa, kreowanie na własne podobieństwo nie jest wcale tak dalekie od przemocy i agresji. Chłopak musi sprostać wyobrażeniom o Afrykańczyku w Europie i przeświadczeniu, że możni tego świata wyświadczają mu edukacyjną przysługę. Schleinzer doskonale punktuje obłudę naszego świata.

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply