– daję 5 łapek!

Krzysztof Lang po maratonie z komediami romantycznymi zwrócił się w stronę kina nieco bardziej mrocznego. Opuścił słoneczną i hipsterską Warszawę na rzecz ponurego Krakowa lat 50. ubiegłego wieku, by opowiedzieć historię Władysława Mazurkiewicza. Intrygująca postać, seria niewyjaśnionych zbrodni i wszechmocne UB splatają się ze sobą w Ach śpij kochanie, tworząc siatkę ciekawych powiązań. Kroczymy po nitce do kłębka, ale włóczka nieustannie się rwie, pozostawiając nas wśród niedokończonych wątków i rozgrzebanych tematów.

Ach śpij kochanie

Ach śpij kochanie

Ach śpij kochanie mogło być filmem o seryjnym mordercy i jego mrocznej osobowości. Mogło opowiadać o zanurzonym bez pamięci w śledztwo policjancie bądź kolesiostwie w Urzędzie Bezpieczeństwa. Tymczasem Lang pobieżnie rozrzuca tropy, by przedstawić dobre aktorstwo w miałkim scenariuszu. Maciej Pieprzyca w Jestem mordercą wykroczył poza oczywiste rozumienie tematu zbrodni i cały ciężar historii Wampira z Zagłębia przerzucił na pełnego wątpliwości milicjanta. W tym wypadku nadmiar wątków i koncepcji nie pozwala na zbudowanie pełnowymiarowych postaci, za którymi chce się podążać. To mieszanka kryminału, kina policyjnego i nutki romantyzmu, w którym każdy dostaje tylko pięć minut.



Władysław Mazurkiewicz (Andrzej Chyra) zachwyca elegancją i obyciem w towarzystwie. Nieodpartym urokiem zjednuje sobie ludzi i tylko milicjant Karski (Tomasz Schuchardt) – wiedziony niewytłumaczalną intuicją – dostrzega w nim potwora. Rozpoczyna śledztwo i -wbrew pierwotnemu oporu przełożonych – doprowadza do jego aresztowania. Znajduje dowody na sześć morderstw, ale wciąż wierzy, że ofiar było więcej. Między Mazurkiewiczem a Karskim nie rozgrywa się żadna intrygująca gra i trudno uwierzyć w szósty zmysł zdeterminowanego śledczego, a tajemnica mordercy ogranicza się do delikatnego uśmiechu i momentami groźnego spojrzenia. Lang nie zastanawia się nad motywacją czy psychicznym podłożem jego morderczego zachowania. Wrzuca schematyczne rozwiązania i oklepane wzorce.

Ach śpij kochanie

Ach śpij kochanie

Choć Ach śpij kochanie zostało zrealizowane w Krakowie, plenery ograniczają się do minimum. Brak tu duchoty i mroku miasta znanego z Czerwonego pająka Marcina Koszałki. Krzysztof Lang chciał podjąć zbyt wiele tematów, przez co żadnemu nie poświęcił wystarczająco dużo czasu. To krótka i ładna wizualnie (te kostiumy!) przebieżka po realiach stolicy Małopolski w latach 50. z dobrymi aktorami, którzy dostali szczątkowy materiał do grania. Zero tu głębi i zastanowienia porzuconych na rzecz melodramatycznych zapędów. Pozostaje tylko piękny mrok oczu krakowskiego mordercy.

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply