Dwóch kuzynów przybywa do Polski, by po śmierci babci, odbyć podróż ścieżkami swoich przodków. Stawiają czoła historii Holocaustu. Odwiedzają Majdanek. Wędrują po Warszawie czy Lublinie. Mierzą się z historią narodu Żydowskiego w Polsce, a także z własnymi nieprzepracowanymi emocjami. „A Real Pain” to kino rozliczeń z własnych uczuć, spotkanie z dziedzictwem, ale też kameralny dramat dwóch zagubionych mężczyzn.

A Real Pain: Bolesna podróż do Polski

David (Jesse Eisenberg) i Benjamin (Kieran Culkin) są kuzynami. W dzieciństwie byli niemal nierozłączni. Łączy ich wiele wspomnień. Dorosłość jednak wyznaczyłam im zupełnie inne ścieżki. Pierwszy ma stabilną pracę, żonę i syna. Drugi mieszka w piwnicy u mamy, pali zioło i dźwiga ciężar nieprzepracowanych emocji. Wspólna wyprawa do Polski ma być ich ponownym spotkaniem i dokopywaniem się do esencji rodzinnych więzi. Od razu widać, że każdy z nich inaczej podchodzi do sentymentalnej wędrówki. David pojawia się z planem. Dla niego podróż przez najważniejsze punkty jest kwintesencją odkrywania przeszłości. Benji wybiera czucie i przeżywanie. Nie interesują go wygłaszane przez przewodnika (Will Sharp) fakty.

Eisenberg w „A Real Pain” bywa ironiczny, potrafi rzucić dosadnym żartem – głównie pada on z ust Kierana Culkina – ale odnajduje też dużo nostalgii i tęsknoty. Tworzy kino drogi w stylu buddy movie. Nie skupia się na ciężarze przeszłości, ale na dwójce zagubionych dorosłych, którzy muszą znaleźć drogę do siebie.

Film został zrealizowany w Polsce. To ciekawe spojrzenie na naszą ojczyznę oczami twórców z zewnątrz. W końcu Warszawa jawi się jako miasto kontrastów, a nie ekskluzywna stolica dla bogatszej klasy średniej: z jednej strony szklane wieżowce, z drugiej stare budynki i ściany pomazane graffiti. Do tego podróż do Lublina i na Majdanek, gdzie sielskie krajobrazy zostają zestawione z surowym spojrzeniem na obóz koncentracyjny.

„A Real Pain” to kino skrywanych emocji. Prosta historia, która może poruszać serca. Całość jednak daleka jest od wzbudzania zachwytów. Zyskuje za sprawą świetnego duetu Eisenberga i Culkina, którzy ze swoich neuroz i społecznego niedopasowania czynią prawdziwą maestrię. Ciekawa wycieczka, ale raczej nie powstaną po niej żywe wspomnienia.

daję 6 łapek!

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply