Alfredo James Pacino urodził się 25 kwietnia 1940 roku w Nowym Jorku. Jego rodzice pochodzili z Sycylii. Gdy miał 2 lata, rozwiedli się i mały zamieszkał z matką u dziadków – okolice ZOO na Bronxie to miejsce, które Pacino często wspomina w wywiadach. Uwielbiał przesiadywać z dziadkiem na dachu i słuchać snutych przez niego opowieści.
Sonny (tak nazywano małego Alfredo) był niesfornym dzieckiem, ale już w szkole przejawiał niemałe zdolności aktorskie. Kiedyś nauczycielka powiedziała mu: „Masz w sobie ogień sycylijskich aktorów!”. Kształcenie w tym kierunku przerywał mu jednak brak pieniędzy i destruktywny tryb życia. W międzyczasie był pucybutem, kasjerem w supermarkecie, gońcem, sprzedawcą butów, tragarzem mebli, pracownikiem biurowym. Sprzedawał gazety czy polerował owoce na straganie. Jednak w końcu pojawił się na scenie! W latach 60. grywał w kawiarniach, piwnicach, starych magazynach. Niedługo po tym, jak przebił się na Broadway, otrzymał teatralnego Oscara, czyli nagrodę Tony.
Kiedy już poczuł smak radości z możliwości docierania do szerszego grona odbiorcy, zabrał się za kino. Zadebiutował małą rolą w filmie „Ja, Natalia”. Ale za prawdziwy ekranowy debiut można uważać „Narkomanów”. Film ten bardzo przypomina mi późniejszy „Requiem dla snu”. A w 1972 roku zaczęło się na dobre! Mówiło się, że po „Ojcu chrzestnym” Pacino powiedział: „Przyszli na seans, aby zobaczyć Marlona Brando, ale wyszli z niego zapamiętawszy mnie”, jednakże Al wyparł się tych słów.
W kolejnym roku wyszedł „Serpico” – nie tylko źródło doznań artystycznych, ale też hołd dla uczciwego policjanta, z którego postacią Al bardzo na planie się zżył. Rola ta zagwarantowała mu pierwszy Złoty Glob. Po „Strachu na wróble” nastąpiła druga część serii z rodem Corleone w roli głównej. Mało brakowało, a Al by w niej nie wystąpił.
Filmowy brat Dona Michaela, John Cazale, napadł z Alem na bank w Oscarowym „Pieskim popołudniu”. Film jest rewelacyjny, czego nie mogę powiedzieć o kolejnym, w którym tytułowy Bobby Deerfield użera się z niesforną Lilian. Zdecydowanie jednak polecam dramat sądowy „…I sprawiedliwość dla wszystkich”.
Fala krytyki wylała się na aktora po premierze „Zadania specjalnego”, traktującego o sadomasochistycznych środowiskach gejowskich. Później Pacino niespodziewanie wystąpił w przyjemnym filmie familijnym „Autor! Autor!”. W 1983 roku wyszedł znany nam wszystkim De Palmowski „Człowiek z blizną”. Dalej: dramat historyczny „Rewolucja”, niezły thriller „Morze miłości”, „The Local Stigmatic”, którego Al był także producentem oraz zwieńczenie trylogii o ojcu chrzestnym.
Film pt. „Dick Tracy” pozwolił mu na współpracę z Madonną i Warrenem Beatty. Na planie „Frankie i Johnny” ponownie spotkał się z Michelle Pfeiffer. Rok 1992 i poruszający „Zapach kobiety” zaowocował oczekiwanym przez lata Oscarem. Jeśli lubicie śledzić losy karierowiczów z wszystkich Wilk-z-Wall-Streetopodobnych produkcji, wróćcie do „Glengarry Glen Ross”. Niedługo po tym obrazie, Pacino znów stał się gangsterem. Brian De Palma powtórnie zafundował mu to w świetnym „Życiu Carlita”.
„Pamiętny dzień”; porywająca „Gorączka” i duet z przyjacielem Robertem De Niro; na pół dokumentalny „Sposób na Szekspira”, którym Pacino jest zafascynowany od dziesiątek lat czy „Ludzie miasta” i machlojki skorumpowanej władzy. A w 1997 roku Al pojawił się w genialnych produkcjach, których chyba nikomu nie trzeba przedstawiać – to „Donnie Brasco” i „Adwokat diabła”. Bardzo podobały mi się też sportowa „Męska gra” i biograficzny „Informator”.
W 2000 roku Pacino wyreżyserował „Chinese Coffee”, w którym również zagrał. Byłam zachwycona niepopularną „Simone”. Możecie sięgnąć po nią, jeśli podobała Wam się Oscarowa „Ona” z Phoenixem. „Ludzie, których znam”, „Bezsenność” i żenujący „Gigli”. Mniej więcej w tym czasie pojawił się zakręcony miniserial „Anioły w Ameryce”, poruszający problematykę HIV i AIDS.
„Rekrut” z Colinem Farrellem, szekspirowski „Kupiec wenecki” ku przestrodze, „Podwójna gra” z Matthew McConaughey. Pacino zobaczymy też we fragmencie świetnej serii komedii kryminalnych – „Ocean’s 13”. W ostatniej dekadzie pojawiły się trzymający w napięciu „88 minut” czy „Zawodowcy”. Bardzo dobry film pt. „Jack, jakiego nie znacie” podejmuje kontrowersyjny temat eutanazji, a Alowi trafił się za tytułowa rolę następny Złoty Glob.
Kolejne wpadki to słabiutka „Sprawa zamknięta” oraz „Jack i Jill”, gdzie staruszek głupkowato tańczył i śpiewał. Mnie ten występ się podobał, ale GRAF nagrodził go dwiema Złotymi Malinami. Potem były prace nad „Wilde Salome” i zabawni „Twardziele”, gdzie w duecie z Alem wystąpił Christopher Walken. Ostatnie lata to m.in. biograficzne „Phil Spector” i „Idol”.
Stary kawaler ma trójkę dzieci. Lubi kobiety, które potrafią gotować i ze wszystkimi spośród swoich licznych byłych się przyjaźni.
Śledząc wypowiedzi Ala, pojawiające się na przestrzeni lat, można wnioskować, że swego czasu był on człowiekiem butnym. Nieobcy był mu egocentryzm. Wysuwał wobec świata ciągłe oczekiwania, sam niewiele dając drugiemu człowiekowi. Z czasem nabrał pokory. Stał się skromniejszy i rozsądniejszy. Wciąż jednak są to jedynie wywiady i nawet jeżeli Al udzielał ich przyjacielowi, jakim stał się np. dziennikarz Lawrence Grobel, to zachował możliwość świadomego kreowania swojego wizerunku w dowolny sposób – w końcu jest genialnym aktorem, zagra wszystko. A poznanie prawdziwego Pacino pozostanie na zawsze marzeniem niejednego fana.
Pingback: Co Italia dała Fabryce Snów – z Sycylii do Hollywood: trzech genialnych filmowców, trzy zachwycające filmy | Movieway