Festiwale filmowe to nie tylko pokazy konkursowe. Zwykle takowe na kilka dni przenoszą uczestników w inny świat. Dzięki spotkaniom z wartościowymi ludźmi wiele się uczymy, a niektóre imprezy festiwalowe dostarczają niemałej dawki rozrywki. Oprócz obrazów walczących o nagrody wyświetlane są filmy ważne społecznie lub odnoszące się do wybranego okresu w historii kina.
9. Solanin Film Festiwal – KONIEC Z PIEPRZENIEM – goście festiwalu
Do Nowej Soli organizatorzy zaprosili wyjątkowych ludzi kina, których obecność stała się punktem wyjścia do seansów dobrych filmów oraz do inspirujących spotkań. Widzowie mieli okazję zajrzeć do filmografii (lub dyskografii) każdego z jurorów – Anny Kazejak, Filipa Pławiaka, Sebastiana Stankiewicza, Dawida Ogrodnika i Irka Wereńskiego.
Poza konkursem odbyły się pokazy specjalne, a gośćmi festiwalu byli – oprócz młodych twórców, którzy ze zniecierpliwieniem oczekiwali werdyktu – uznani już i cenieni Małgorzata Brama i Przemysław Bluszcz. Jerzy Stuhr odbierał nagrodę Mocnego Solanina i on także spędził na festiwalu kilka dni.
Przewodnicząca jury Anna Kazejak zaprezentowała gościom 9. Solanin Film Festiwal swoją „Obietnicę”. Tytuł dramatu – jak mówiła reżyserka – pierwotnie miał brzmieć „Słowo” i właśnie potęgę słowa Kazejak chciała poprzez swój film podkreślić.
„Obietnica” opowiada o parze nastolatków, między którymi nawiązała się toksyczna relacja. Janek (Mateusz Więcławek) do szaleństwa zakochany jest w swojej dziewczynie. Wystarczy jednak jeden jego fałszywy ruch, by Lila (Eliza Rycembel) odwróciła się od niego. Chłopak deklaruje, że gotowy jest zrobić wszystko, by udowodnić, że wart jest uczucia ukochanej. Nieopatrznie rzucona obietnica może zrujnować życie ich obojga.
Anna Kazejak opowiadała m.in. jak trafiła na odtwórczynię głównej roli w swoim filmie oraz o metodach prowadzenia przez reżysera aktora-amatora.
Dawida Ogrodnika mieliśmy okazję oglądać w ekranizacji życia słynnej rodziny Beksińskich. „Ostatnia rodzina” otrzymała m.in. cztery Orły i sześć Złotych Lwów. Nie obyło się jednak bez kontrowersji. Widzowie znający dziennikarza muzycznego Tomasza Beksińskiego lub malarza i rzeźbiarza Zdzisława Beksińskiego zarzucali twórcom przedstawienie krzywdzących obrazów syna i ojca.
Aktor zdradził m.in., że nikt nigdy nie rzucił mu w twarz: „Przegiąłeś!”, a zasłyszane gdzieś niepochlebne opinie niewiele go obchodzą.
9. Solanin Film Festiwal połączył w sobie różne formy. Zaprezentował spektakl z cyklu Teatru Telewizji TVP na ekranie, a nawet najprawdziwszy monodram na deskach teatru.
Sebastian Stankiewicz pojawił się w zarejestrowanej przez kamery Telewizji Polskiej sztuce, pt. „Człowiek bez twarzy”. Spektakl opowiada o mężczyźnie, który w wyniku powtarzających się częstych omdleń odpływa do mrocznej krainy podświadomości, w której za każdym razem czeka na niego tajemnicza postać bez twarzy. Główny bohater oszukuje wszystkich – począwszy od swojej żony, poprzez kochankę, na pracownikach i klientach swojej firmy kończąc. Jego prawą rękę w biznesie gra właśnie solaninowy juror.
Po seansie Stankiewicz odpowiadał nie tylko na pytania publiczności o swoją obecność w kinie, ale zdradził też m.in. jaka atmosfera panuje na planie serialu „Ucho Prezesa”.
Kolejny juror Solanina, którego mieliśmy okazję podczas festiwalu zobaczyć na dużym ekranie to Filip Pławiak. Widzowie spotkali się z aktorem po projekcji „Prostej historii o morderstwie” (mój wywiad z reżyserem Arkiem Jakubikiem do przeczytania i obejrzenia tutaj). To pełnokrwisty kryminał z dramatem społecznym w tle. Mieszanka młodych aktorów i filmowych autorytetów w połączeniu z dobrym scenariuszem gwarantuje porządne kino rozrywkowe.
Filip Pławiak mówił m.in. o pierwszych próbach przełamania lodów z Andrzejem Chyrą, kiedy to ryzykownie pozwolił sobie na planie „Prostej historii…” na żarty.
Irek Wereński dostarczył publiczności doznań muzycznych. Spotkanie z basistą Kultu odbyło się w odpowiednim ku temu miejscu – pubie Kaflowy. Zgromadzeni dostąpili zaszczytu poznania niewprowadzonych jeszcze do oficjalnej dystrybucji nagrań zespołu.
We wspomnianym pubie odbył się szereg imprez festiwalowych. Lokal należy docenić za to, że zarówno oddaje w ręce (a może raczej nogi) gości parkiet i oferuje zabawę przy muzyce na żywo, jak i dysponuje zacisznym miejscem dogodnym do prowadzenia rozmów – oczywiście tych kulturalnych, głównie o kinie.
Profesor Jerzy Stuhr został w tym roku uhonorowany Mocnym Solaninem – „za kreowanie własnego kina, zabieranie głosu w sprawach istotnych, zerkanie na filmowy świat z dystansem i humorem”. Pośród powodów wyróżnienia Stuhra organizatorzy podają też jego „walkę o przyzwoitość, szlachetność i dobro, zarówno na scenie, jak i w codziennym życiu”.
Aktor i reżyser z radością przyjął statuetkę i nie szczędził ciepłych słów ojcom festiwalu oraz całej Nowej Soli. Swoje wrażenia z pobytu w lubuskim zawarł w poniższym nagraniu.
Obecność Jerzego Stuhra na Solaninie została uświetniona pasmem poświęconym jego filmom. Pomiędzy pokazami konkursowymi oglądaliśmy „Amatora”, „Obywatela”, „Historie miłosne” i „Duże zwierzę”.
Inne istotne pasmo festiwalowe to „Polska walcząca w kinie niezależnym”. Małgorzata Brama zaprezentowała swoje filmy „Radosław”, „Leski” i „Oberlangen”.
Brama specjalizuje się w kinie historycznym, a obszar jej zainteresowań to głównie II wojna światowa. Realizacji dokumentów czy dokumentów fabularyzowanych towarzyszy staranne przygotowanie. Reżyserka przeprowadziła przeszło tysiąc wywiadów z uczestnikami II wojny światowej. Zawsze skrupulatnie weryfikuje uzyskane w ten sposób informacje, konfrontując je z innymi źródłami. Jej filmy stanowią ważną lekcję historii, a tworząc je ma na uwadze, by nie skrzywdzić ludzi, o których opowiada.
Małgorzata Brama tłumaczyła, dlaczego trudno o fundusze na kolejne filmy historyczne. Na tych produkcjach nie można zarabiać, nie trafiają do dystrybucji. Ważne więc, by widzowie wspierali finansowo podobne przedsięwzięcia.
Wspominałam, że 9. Solanin Film Festiwal to nie tylko kino, ale też teatr. Przemysław Bluszcz wystawił na deskach Teatru Terminus A Quo wstrząsający monodram „Samospalenie” w reżyserii Krzysztofa Szekalskiego.
Bluszcz wciela się w oficera SB i z tej perspektywy opowiada o rozpaczliwym akcie dokonanym we wrześniu 1968 roku przez Ryszarda Siwca w odpowiedzi na wkroczenie wojsk Układu Warszawskiego do Czechosłowacji.
Bezpośrednio po spektaklu usłyszałam od jednego z widzów ocenę gry Bluszcza: „Facet po prostu spala się na scenie!” Niechże to krótkie zdanie będzie dla Was najważniejszą recenzją i zachętą do wybrania się na monodram.
Przemysław Bluszcz uczestniczył także w spotkaniu z publicznością po seansie filmu, pt. „Szczęście świata” z jego udziałem. Mówił wtedy np. że reżyser Michał Rosa bardzo chciał go umieścić w swojej produkcji, ale uważnie pilnował na planie tego, żeby poprzez swoje charakterystyczne długie spojrzenie Bluszcz „nie był groźny”.
Nowosolskie święto kina to także okazja by poznać kino offowe z innych części świata. Podczas Solanina odbyły się m.in. pokazy wybranych filmów z Wyższej Szkoły Sztuk Scenicznych w Bratysławie. Widzowie mieli możliwość ujrzeć namiastkę innych festiwali, jak np. Międzynarodowego Festiwalu Francuskojęzycznych Filmów Krótkometrażowych FrankoFilm, Festiwalu Grand OFF czy polsko-czesko-niemieckiego Neisse Film Festiwal.
Reprezentanci Cottbus Film Festiwal uraczyli publiczność malowniczą wariacją fragmentu Pisma Świętego. „Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem: Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono, czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania, czas płaczu i czas śmiechu” (Koh 3, 1-4).
Czarny kot stąpa delikatnie po jasnej zielonej trawie. Intensywne promienie słoneczne przywodzą na myśl sielankowy nastrój, ale pulsująca muzyka budzi niepokój. „MĚR” jest dynamiczny i ma teledyskowy charakter, a jednocześnie pozostaje liryczny i oniryczny.
Poniżej film Anne Kathrin Schöler-Rensch w całości.
Miloš Máca i Vavřinec Menšl przybliżyli działalność festiwalu Nezávislý 3KINO Praha. Promowane jest na nim kino Polski, Czech i Węgier. Bardzo przypadły mi do gustu prezentowane reportaże Menšla, traktujące o fascynujących ciekawostkach z pogranicza świata sztuki i polityki.
„Nechtěný pomník” opowiada dzieje pomnika, który powstawał na cześć czeskich dzieci pomordowanych przez nazistów w Lidicach. Marie Uchytilová-Kučová tworzyła imponującą rzeźbę wraz z mężem, którego autorstwo próbowano podważyć. Reportaż możecie obejrzeć tutaj.
Vavřinec Menšl zaprezentował także równie interesującą historię o kobiecie, której wspomniana wyżej rzeźbiarka wystawiła nietypowy pomnik. Będąca więźniem politycznym komunistycznego reżimu Bedřiška Synková znalazła się na wprowadzonej do obiegu czeskiej monecie. Tutaj cały reportaż.
Na gali zamknięcia dyrektorzy festiwalu Grzegorz Potęga i Konrad Paszkowski wyznali, że wybór filmów otwarcia i zamknięcia był nieprzypadkowy. Rzeczywiście są one do siebie w pewien sposób podobne i symbolicznie przedstawiają korelację świata ludzkiego ze zwierzęcym.
„Pokot” Agnieszki Holland zrobił na mnie kilka miesięcy temu duże wrażenie. Film sugestywnie rozważa słuszność pewnych kroków, osądów, wymierzania sprawiedliwości. Szuka granicy pomiędzy dobrem a złem.
„Dusza i ciało” wygrał tegoroczną edycję Berlinale. Pozornie schematyczna historia została przedstawiona w innowacyjnej formie. Oniryzm i subtelność pośród brutalności i wulgarności.
W paśmie „Polskie kino na plus” oprócz filmów wcześniej już wymienionych – „Ostatniej rodziny”, „Szczęścia świata”, „Prostej historii o morderstwie” i „Obietnicy” – emitowano także kasowy hit, pt. „Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej” ze wspaniałą kreacją Magdaleny Boczarskiej.
Na jednym z pokazów specjalnych zaprezentowano wyjątkowy film, dokumentujący misję braci Franciszkanów Odnowy w różnych częściach świata. Opowieść o szarych aniołach to nie tylko staranna reżyseria, bardzo dobre zdjęcia i dynamiczny montaż, ale też opowiedziane w przystępny sposób – zarówno poważnie jak i dowcipnie – poruszające historie o biedzie, chorobie, narkomanii, bezdomności, prostytucji, przemocy.
Dodatkową atrakcją były warsztaty filmowe prowadzone przez cenionego krytyka Artura Zaborskiego. Satysfakcja uczestników wynikała z szerokiej wiedzy, jaką posiada Zaborski oraz jego umiejętności prowadzenia wielowątkowej i emocjonalnej dyskusji w sposób merytoryczny i życzliwy. Wielu spośród obecnych miało okazję poczuć się krytykami literackimi.
Nie samym kinem sztuka żyje. W myśl tej zasady do Nowej Soli zawitała Galeria Bezdomna. W jednym z budynków na terenie DOZAMETU artyści prezentowali swoje prace wszelkiego rodzaju. Zobaczcie galerię oczami Gosi i Szymona.
Zapraszamy do śledzenia nas na Facebooku i Instagramie!
[R-slider id=”2″]