– daję 7 łapek!

Cisza po burzy. Kołyszący ocean, a pośrodku nieprzeniknionej przestrzeni jedna, samotna łódka. Na pokładzie znajduje się ona – niezwyciężona, heroiczna i inspirująca Tami Oldham (Sailene Woodley). Baltasar Kormákur z gracją i spokojem otwiera swoją filmową opowieść, podrzucając małe tropy o niedawnej tragedii. 41 dni nadziei opowiada o walce o przetrwanie, harcie ducha i miłości, która potrafi dodawać skrzydeł.

41 dni nadziei

41 dni nadziei

Historia wydaje się banalna. Dziewczyna poznaje chłopaka. Zakochują się w sobie i razem decydują się na podróż jachtem przez Pacyfik z Tahiti do San Diego. Rajska żegluga po dwudziestu dniach zamienia się w koszmar. Na horyzoncie pojawia się burza i nawet doświadczony Richard Sharp (Sam Claflin) nie jest w stanie przewidzieć konsekwencji zetknięcia z szalejącym huraganem. Wkrótce poturbowany jacht zacznie dryfować w nieznane, stając się świadkiem wytrwałej walki o życie.

41 dni nadziei to kino pełne podskórnego napięcia, w którym romantyzm przenika się z morderczym żywiołem. Kormákur przedstawia historię na dwóch płaszczyznach czasowych, które przeplatają się między sobą. Trudne i ponure tu i teraz na Pacyfiku oraz wydarzenia, które poprzedziły wyprawę kochanków. Radosne chwile Tami i Richarda na rajskiej wyspie i ich stawianie czoła żywiołowi. O ile fabuła nie jest zaskakująca, przecież sam tytuł stanowi ogromny spoiler, reżyserowi udało się zamieścić intrygujący i nieco zaskakujący plot twist. Z precyzją dawkuje emocje, dzięki czemu potrafimy się zaangażować w opowiadaną historię.



Reżyserowi Everestu udało się zbudować intrygującą fabułę w oparciu o jeden silny charakter. Shailene Woodley czaruje charyzmą, przyciąga wzrok i zachwyca wyważonym aktorstwem. Na tle oceanu wypada o wiele lepiej niż Colin Firth w Na głęboką wodę Jamesa Marsha. Te dwa obrazy, choć mają ze sobą wiele wspólnego i mogłyby przeprowadzić ze sobą dialog o silne i ludzkich słabościach, różnią się temperaturą przedstawianych emocji. Zarówno Kormákur i Marsh nie próbują uderzać w skrajne tony, ale to twórca 41 dni nadziei ciekawie wyważył chwile napięcia i rozluźnienia, skupiając się na twarzy głównej bohaterki.

41 dni nadziei

41 dni nadziei

41 dni nadziei wbrew pozorom jest kinem mocno feministycznym, ukazującym delikatność, subtelność i ogromną siłę psychiczną. Tami nie chyli czoła przed przeszkodami, dumnie gna przed siebie i dzielnie podejmuje się nowych wyzwań. Jest inspirująca i fascynująca, a cała film jest popisem możliwości Shailene Woodley. Ocean nie staje się kolejną filmową kliszą, ale pełnoprawnym bohaterem. Kormákur potrafi wzruszać, poruszać i opowiadać wstrząsające historie. Ta filmowa fala porwie Was bez zahamowania!

 

Za seans dziękuję

Related Posts

Amerykański sen nie jest dla każdego. Mit od zera do milionera już dawno upadł. Ciężka praca nie...

Czy myśleliście kiedyś o tym, jakby to było spotkać swoją starszą wersję? Czy miałaby dla Was...

Lubię filmy, które rozbijają magiczną bańkę, w której macierzyństwo to droga usłana płatkami róż....

Leave a Reply