Rok 2024 przyniósł widzom wiele znakomitych seriali, które zaskakiwały wciągającymi historiami, wybitnym aktorstwem i niepowtarzalnym klimatem. Przygotowałam zestawienie 10 produkcji, które skradły moje serce i w tym nadmiarze produkcji wciąż są żywe w mojej pamięci. Sprawdźcie, co warto obejrzeć!

Platformy streamingowe i tradycyjne stacje telewizyjne prześcigały się w oferowaniu widzom produkcji, które nie tylko dostarczały rozrywki, ale również poruszały ważne tematy. Pojawiły się całkiem nowe seriale, a także kolejne sezony sprawdzonych projektów. Muszę przyznać, że o ile stworzenie listy najlepszych filmów 2024 roku nie sprawiło mi problemu, przy serialach miałam prawdziwą zagwozdkę. Jest kilka tytułów, które nie znalazły się wśród 10 najlepszych seriali, ale wciąż zasługują na uwagę (m.in. Udar, Uznany za niewinnego czy Dyplomatka).

Poniższa lista to moje subiektywne wybory. Z pewnością jest kilka tytułów, które powinnam jeszcze nadrobić (dajcie o nich znać w komentarzu!), ale nadal przegrywają w walce z nowościami.

Top 10 – najlepsze seriale 2024

Disclaimer (Apple+)

Alfonso Cuaron już na wstępie swojej siedmiooodcinkowej opowieści zaznacza, że w historiach narracja i forma odgrywają kluczowe znaczenie w konstruowaniu opinii widza. Zmienne perspektywy sprawiają, że podążamy za bohaterami, obdarzając ich sympatią albo antypatią. W Disclaimer od pierwszego momentu forma jest nieodłączonym elementem przedstawianych zdarzeń. To jeden z tych artystycznych seriali, które pochłania się z otwartymi ustami.

Ripley (Netflix)

Jest to wybitne – tak napisałam po seansie Ripleya w kwietniu i podtrzymuję swoje zdanie. To nie jest kolejny banalny serial o antybohaterze, który zafascynowany życiem bogaty tworzy swoją rzeczywistość, wspinając się na wyżyny wyrachowania i kłamstwa. Netflix pozwolił na stworzenie wysmakowanego obrazu, w którym odraza miesza się z fascynacją. Andrew Scott jest wybitny w budowaniu zwyczajności zła. A Włochy stają się piękną krainą, w której można się zakochać i zagubić.

Ktoś, gdzieś – sezon 3 (Max)

Uwielbiam ten serial za normalność, ciepło i słodko-gorzki uśmiech. Ktoś, gdzieś pokazuje jedną z ciekawszych kobiecych bohaterek – nieidealna, ale pełna empatii. Zagubiona, ale poszukująca – z dużą dozą strachu – szczęścia. To opowieść o przyjaźni, smutku, żałobie, ulotnych chwilach szczęścia i nadziei. Sam (świetna Bridget Everett) nadal buduje więzi między ludźmi, próbuje odpuścić sobie i światu i coraz śmielej spogląda w przyszłość. To mały wielki serial, który nie potrzebuje fajerwerków, by zachwycać. Wystarczy jedna scena, by przeżyć emocjonalne katharsis – polecam moment, w którym sam śpiewa „Gloria” na ślubie Freda.

Przeczytaj także: Gąska

To zawsze Agata (Disney+)

Czarownice górą! To zawsze Agata to jedna z lepszych rzeczy, które powstały w ostatnich latach w uniwersum Marcela. Ten serial jest zabawny, ma wciągającą historię, nieszablonowe podejście do odcinków i wyśmienite aktorstwo. Produkcja ta balansuje pomiędzy kampem a mrocznymi elementami, a twórcy nie boją się przerysowania. Jednak to Kathryn Hahn jest tą, która daje To zawsze Agata pazura. Ma charyzmę, potrafi puszczać oko do widza i doskonale bawi się swoją postacią. A do tego muszę przyznać, że „The Ballad of the Witches’ Road” nuciłam przez dobre parę tygodni.

Pingwin (Max)

Colin Farrell jest w tym serialu nie do poznania, ale to Cristin Milioti zasługuje na największe brawa. Pingwin zaprasza do mrocznego świata Gotham City, w którym nie istnieją takie pojęcia jak dobro czy sprawiedliwość. Zepsuci bohaterowie w zepsutej rzeczywistości walczą ze sobą o władzę i pieniądze. To ciekawe psychologiczna rozgrywka, ale też odzyskiwanie siły i uciążliwa wspinaczka na sam szczyt. Wytrawna to opowieść z psychodelicznym sznytem.

Yellowstone – finałowy sezon (SkyShowtime)

Kocham świat Yellowstone od pierwszego wejrzenia i nie zawsze obiektywnie potrafię spojrzeć na to, co dzieje się na ekranie. Bezgranicznie uwielbiam Beth i uważam, że Kelly Reilly stworzyła jedną z ciekawszych kobiecych postaci na małym ekranie. Zbudowała kobietę, którą większość z nas chciałaby być, ale nie ma odwagi, by tak bezpośrednio wyrażać swoje myśli i emocje (choć i tak wiele skrywa pod maską silnej i niezależnej).

Finałowy sezon wiązał się z wieloma obawami. Po odejściu Kevina Costnera skrupulatnie budowana rzeczywistość nieco się zachwiała, ale twórcy wyszli z tej sytuacji obronną ręką. Choć początek sezonu nie był doskonały, wiele momentów zasługuje na uwagę. Ostatni odcinek z czułością żegna się z bohaterami i ranchem Yellowstone. Być może zbyt gładko rozwiązuje niektóre sprawy, ale produkcja Taylora Sheridana nadal spełnia moje oczekiwania.

PS czekam na spin-off o Beth i Ripie!

Przeczytaj także: Disclaimer

The Curse (SkyShowtime)

To jest z bardziej pokręconych seriali, który ogląda się z lekkim niedowierzeniem i fascynacją. Bohaterowie: Whitney (Emma Stone) i Asher (Nathan Fielder) są tak oderwani od rzeczywistości, że równie bardzo bawią, jak i przerażają. The Curse to sprawna satyra na bogatych i uprzywilejowanych pełna cringe’u i groteski. Wybitnie się to ogląda.

Lioness – sezon 2 (SkyShowtime)

Zoe Saldana jest moim najjaśniejszym odkryciem tego roku. Wybitna, wszechstronna z niesamowitą ekranową charyzmą. Tutaj jako agentka CIA nieustannie stawia na szali swoje życie i szczęście najbliższych w imię sprawiedliwości i walki o bezpieczeństwo Ameryki.

2. sezon to gorzka opowieść o tym, że wielkie zło można zastąpić tylko tym mniejszym. Bycie idealistą to mrzonka przeszłych pokoleń, a walka dobra ze złem istnieje tylko w bajkach. To zniuansowany portret polityki, działań agencji wywiadowczych i nieustannego stąpania po polu minowym. Ma naprawdę mocne momenty, a do tego pełen jest pełnokrwistych kobiecych postaci.

Hacks – sezon 3 (Max)

3. sezon dostarczył widzom prawdziwej jazdy bez trzymanki. Jean Smart i Hannah Einbinder tworzą charyzmatyczny duet, który wydawać by się mogło, został zbudowany na przeciwieństwach, a jednak opiera się na podobnych potrzebach i pragnieniach. Hacks to pełna humoru opowieść o byciu mentorką, poszukiwaniu wzorów, dojrzewaniu i starzeniu się w przemyśle rozrywkowym i politycznej poprawności na komediowej scenie.

Przeczytaj także: Algorytm miłości

Fallout (Prime Video)

Ekranizacje gier nie cieszyły się dobrą passą. Fallout odczarowało tę tendencję, pokazując, że można stworzyć na ekranie wciągający świat, ale przede wszystkim wielowymiarowych bohaterów, którzy wypełniają tę rzeczywistość. Efekty specjalne wypadają wyśmienicie, a twórcy subtelnie wodzą widzów za nos w grze między tym, kto jest dobry, a kto zły. Każdy odcinek odkrywa nowe karty. Ciekawa postapokaliptyczna wizja.

Related Posts

Rok 2024 przyniósł kinomanom prawdziwe perły światowej kinematografii. Od emocjonujących dramatów...

Nowe Horyzonty 2024 ruszają już 18 lipca we Wrocławiu. To już 24. edycja tego święta kina, podczas...

Filmowy społecznik nie odwraca wzroku od bolesnych spraw bieżących. Ken Loach od lat przygląda się...

Leave a Reply