7– daję 7 łapek!

Wspomnienie lata

Wspomnienie lata – beztroska czy bezwzględne dorastanie?

Słoneczne dni. Upalne poranki i burzowe noce. Radosne godziny nad wodą. Gry i zabawy zatopione w dźwiękach gramofonu. Dzieciństwo letnich wakacji kojarzy się z beztroską, zapomnieniem i odkrywaniem nowych rzeczy. Podobnie jest w przypadku Piotrka (genialny Max Jastrzębski), który tego lata musi się zmierzyć ze zmianą relacji z matką, dorastaniem, pierwszą miłością i niezgodą na otaczającą rzeczywistość. I choć opis ten brzmi jak banał. Klisza, której chce się szybko pozbyć. Adam Guziński tworzy film niezwykle gęsty od spojrzeń i małych gestów, które stanowią powierzchowny teatrzyk dla poważnych wewnętrznych przemian.

Wspomnienie lata z łatwością mogło się stać filmem pretensjonalnym, który opowiada o emocjonalnym dorastaniu dziecka. Guziński potrafi jednak na tyle dobrze poprowadzić fabułę i aktorów, że wszelki banały odchodzą w niepamięć. Film, dzięki temu, staje się niezwykle intymny i wyciszony. Zbudowany na niedopowiedzeniach i domysłach, które wypływają z ludzkich twarzy.

Reżyser przedstawia świat lat 70., małe miasteczko i wyjątkową relację matki (Urszula Grabowska) z synem. Ich wspólne spędzanie czasu, rozumienie się bez słów wydaje się magicznym wytworem wyobraźni. A pierwsze rysy sprawiają, że jesteśmy zainteresowani, jak Piotrek odnajdzie się w nowej sytuacji. Szczególnie, że chłopiec jest cichy, samotny i bardzo bystry, dzięki czemu wiele rozumie bez wypowiedzianych słów.

Ten film staje się emocjonalną wędrówką przez losy chłopca, któremu przyszło się zmierzyć z problemami, na które nie był do końca gotowy. Powolne wycofywanie się matki, brak męskiego wzorca, pierwsza miłość, utrata przyjaciela czy brak siły, aby stawić czoła chłopakom z podwórka. To lato nie oszczędza Piotrka, a Guziński stara się uchwycić te ważne momenty.

Wspomnienie lata to film wyjątkowo mocno aktorski. Adam Sikora, autor zdjęć, z bliska przygląda się twarzom bohaterów, dzięki czemu nie mogą ukryć swoich emocji. Do tego świat przybiera kolorowych barw lat 70. i nostalgicznie odtwarza tamtą atmosferę – przez muzykę, programy telewizyjne czy elementy scenografii. Momentami przypomina Kochanków z Księżyca. Moonrise Kingdom Wesa Andersona, ale brak mu tej pogody i entuzjazmu opowiadania. Guziński tworzy subtelne kino, na które składają się małe wstrząsy. To lato stanie się ważną lekcją, ale nie zapisze się kolorowymi barwami na karcie wspomnień.

Related Posts

Warszawski bon vivant z bagażem doświadczeń i kieliszkiem w dłoni raczej nie wzbudza sympatii od...

Mam taką przypadłość, że jak już coś zacznę oglądać, to muszę skończyć. Staram się dawać szansę...

Lubię bajkowe opowieści, w których dziewczynki są w centrum i samodzielnie pokonują przeszkody....

Leave a Reply